Zadeklarował, że instytucja ta jest gotowa interweniować na rynku walutowym w celu zahamowania aprecjacji franka, ale analitycy wątpią, by mogła to robić skutecznie.
Szwajcarska waluta gwałtownie umocniła się w styczniu, gdy SNB zrezygnował z obrony kursu euro przed spadkiem poniżej 1,20 franka. W następstwie tej decyzji kurs ten spadł przejściowo nawet do 0,82. W kolejnych tygodniach stopniowo zwyżkował do około 1,08, ale od początku marca frank znowu się umacnia.
Wyraźne, choć jednodniowe, osłabienie nastąpiło w środę, gdy SNB ogłosił, że rozszerzy listę instytucji finansowych, od których depozytów pobiera opłatę w wysokości 0,75 proc. rocznie. Część komentatorów oceniała, że jest to zapowiedź kolejnych działań na rzecz zahamowania aprecjacji franka. Piątkowemu wystąpieniu Jordana na zgromadzeniu akcjonariuszy SNB nie towarzyszyły jednak znaczące wahania kursu szwajcarskiej waluty. Ale inwestorzy nie mają powodów, aby wierzyć, że SNB może skutecznie franka osłabić. – SNB jest zakładnikiem wydarzeń w strefie euro – powiedział Thomas Stucki, analityk w regionalnym szwajcarskim banku St. Galler Kantonalbank.
Dalsze umocnienie franka wobec euro może oznaczać, że umocni się on także wobec złotego. W minionych dwóch miesiącach polska waluta umacniała się wobec euro równie szybko jak frank, wskutek czego kurs franka w złotych pozostawał stabilny i oscylował w pobliżu 3,90 zł. Ale większość analityków uważa, że potencjał do dalszej aprecjacji złotego wobec euro jest ograniczony.