Chiński PKB wzrósł w czwartym kwartale o 6,8 proc., czyli nieco więcej, niż się spodziewano. Dobre okazały się również dane za cały 2017 r. PKB zwiększył się wówczas o 6,9 proc., po tym jak w 2016 r. wzrósł o 6,7 proc. Oficjalny rządowy cel mówił, że będzie on wynosił ok. 6,5 proc. Okazało się jednak, że po raz pierwszy od 2010 r. doszło do przyspieszenia całorocznego wzrostu gospodarczego.
Silniki wzrostu
Chiny były w 2017 r. ogólnie w lepszej kondycji gospodarczej, niż spodziewało się wielu ekonomistów. – Gospodarka idzie do przodu z imponującą szybkością i łatwo radzi sobie z czynnikami, które mogłyby ją spowolnić. Jeśli utrzyma szybkość, następnym przystankiem będzie wyższa inflacja – twierdzi Frederic Neumann, analityk HSBC.
Chińskiej gospodarce pomogło ożywienie w jej nowocześniejszych branżach. – To prawda, że jest część gospodarki, która zwolniła – np. przemysł ciężki i sektor nieruchomości. Ale nowa gospodarka, w skład której wchodzi sektor usług i część sektora przemysłowego, a szczególnie branża wysokich technologii, pokazały siłę, która się utrzymała – uważa Duncan Wrigley, strateg z firmy Everbright Sun Hung Kai.
Różnice pomiędzy „starą" a „nową" gospodarką Chin widać również na rynku akcji. O ile indeks Shanghai Composite, w skład którego wchodzi wiele firm przemysłowych, zyskał w ciągu ostatnich 12 miesięcy 11,6 proc. (w czwartek sięgnął najwyższego poziomu od 2015 r.), to indeks MSCI China, w którym silnie reprezentowane są spółki technologiczne, zyskał w tym czasie blisko 60 proc.
Statystyczne paradoksy
Analitycy wskazują jednak, że tempo wzrostu PKB powinno być w 2018 r. nieco wolniejsze. Mediana prognoz analityków ankietowanych przez agencję Reuters mówi, że wzrost powinien wynieść w tym roku 6,5 proc. – Przy silnym wzroście rząd może poczuć się na tyle pewnie, by skupić się na redukowaniu ryzyka, w tym tego w sektorze finansowym. Spodziewamy się więc, że wzrost w 2018 r. będzie bardziej umiarkowany – prognozuje Wang Tao, ekonomista z UBS.