Druga tura amerykańsko-chińskich rozmów handlowych (na których był obecny w Waszyngtonie wicepremier Chin Liu He) zakończyła się więc optymistycznym akcentem. Sekretarz skarbu Steven Mnuchin i przedstawiciel handlowy USA Robert Lighthizer zostali zaproszeni do Pekinu na połowę lutego, czyli na okres po tygodniowym świętowaniu Nowego Roku Księżycowego.

Z przecieków wiadomo, że podczas negocjacji w Waszyngtonie Chińczycy zapowiedzieli duży wzrost importu amerykańskich towarów. Np. obiecali zwiększyć zakupy soi do 5 mln ton miesięcznie, czyli poziomu ponad dwa razy większego niż w grudniu. Osiągnięto też rzekomo „znaczący postęp" w kwestii ochrony amerykańskiej własności intelektualnej w Chinach. – Obecnie nie jest możliwe, by być pewnym sukcesu, ale jeśli pewne rzeczy zostaną wypracowane, to się uda – twierdzi Lighthizer.

Do porozumienia z USA chińskie władze może skłaniać pogłębiające się spowolnienie gospodarcze. Liczony przez firmy Caixin i Markit indeks PMI mierzący koniunkturę w chińskim przemyśle spadł z 49,5 pkt w grudniu do 48,3 pkt w styczniu, czyli do najniższego poziomu od 2016 r. Każdy odczyt poniżej 50 pkt wskazuje na pogorszenie się koniunktury w sektorze.

– Zwalniający globalny wzrost gospodarczy i opóźnione skutki wolniejszej akcji kredytowej będą dawać miały coraz większe znaczenie, więc chińska gospodarka osłabnie jeszcze bardziej w nadchodzących miesiącach – prognozuje Shilan Shah, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.

W 2018 r. chiński wzrost gospodarczy (według oficjalnych danych, w których rzetelność od lat powątpiewają ekonomiści) zwolnił do 6,6 proc. i był najniższy od 1990 r. HK