44 godziny – tyle zajmuje przejazd ciężarówki wypełnionej częściami samochodowymi z Turynu do fabryki Jaguara Land Rovera na obrzeżach Liverpoolu, jednak czas ten wkrótce może się znacznie wydłużyć. Trasa z przemysłowego centrum Włoch do fabryk samochodów w północnej Anglii jest silnie oblegana. Wiele części, które są przewożone, montuje się do pojazdów w ciągu zaledwie kilku godzin od ich dostawy, co jest istotnym elementem procesu produkcyjnego zwanego „just-in-time" (ang. dokładnie na czas), który wykorzystywany jest przez firmy takie jak BMW, Airbus, Nissan czy Jaguar Land Rover.
Kolejne przedsiębiorstwa ostrzegają więc o szkodach w swoich łańcuchach dostaw, nowych barierach handlowych i wyższych kosztach, jakie mogą je czekać po 29 marca. Część przedsiębiorców może zostać zmuszona do ponownego przemyślenia swojej działalności w Wielkiej Brytanii.
Największy problem może powstać w newralgicznym punkcie na trasie dostawców, którym jest kanał La Manche między brytyjskim Dover a francuskim Calais. Port w Dover obsłużył 2,5 mln ciężarówek w 2018 r., natomiast kolejne 1,7 mln przejechało pobliskim Eurotunelem pod kanałem.
Gdy Wielka Brytania opuści UE, na granicach wrócą kontrole. – Nawet dodanie kilku minut na podstawowe kontrole, aby sprawdzić, czy dokumenty zostały dobrze wypełnione, spowoduje że samochody ciężarowe będą stać w korkach sięgających 20 kilometrów po każdej stronie granicy – mówi cytowany przez CNN Alex Veitch, szef działu polityki globalnej w brytyjskim Stowarzyszeniu Transportu Towarowego (FTA).
Koncern Ford szacuje, że tzw. twardy brexit może go kosztować 800 mln USD w tym roku. BMW już zdecydowało o zamknięciu fabryki Mini w Oksfordzie na miesiąc konserwacji tuż po dacie brexitu, ponieważ nie ma pewności, że fabryka otrzyma części na czas. Airbus poinformował z kolei, że może ograniczyć inwestycje w fabrykach w Wielkiej Brytanii, jeśli połączenia handlowe i łańcuchy dostaw zostaną zakłócone.