Premier Boris Johnson chciał, by we wtorek Izba Gmin przyjęła ustawę o porozumieniu o wyjściu z UE. Miało to otworzyć drogę do głosowań nad legislacją okołobrexitową i tego, by najpóźniej w czwartek parlament głosował nad samym porozumieniem o warunkach wyjścia z UE. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" nie doszło jeszcze do kluczowych głosowań w tej sprawie. Premier dawał jednak do zrozumienia, że wycofa ustawę, jeśli Izba Gmin odrzuci harmonogram prac parlamentarnych nad umową brexitową. Brak przyjęcia tego „rozkładu jazdy" mocno zwiększyłby prawdopodobieństwo tego, że Wielka Brytania musiałaby w porozumieniu z UE przesunąć datę brexitu o kilka miesięcy (najprawdopodobniej do końca stycznia). Premier już w weekend wysłał do Brukseli list z prośbą o przesunięcie brexitu. Zrobił to tylko dlatego, że zobowiązywała go do tego ustawa. Do tamtego niepodpisanego listu dołączył pismo, w którym twierdził, że przesunięcie nie będzie potrzebne. – Nasi europejscy przyjaciele nie wykazują żadnego entuzjazmu wobec przesunięcia brexitu, którego domagał się ten parlament – powiedział Johnson.

– Konsultuję się z przywódcami, jak mam zareagować, i podejmę decyzję w nadchodzących dniach. Jest oczywiste, że wyniki tych konsultacji będą w dużym stopniu zależały od tego, co zdecyduje brytyjski parlament, lub od tego, czego nie zdecyduje. Powinniśmy być gotowi na każdy scenariusz. Ale jedna rzecz musi być jasna. Tak jak powiedziałem w sobotę premierowi Johnsonowi, bezumowny brexit nigdy nie będzie naszą decyzją – stwierdził Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej.

Foto: GG Parkiet

Dziennik „The Telegraph" donosi, powołując się na źródła w Partii Konserwatywnej, że jeśli premier Johnson nie zdoła przepchnąć w parlamencie umowy brexitowej, to najprawdopodobniej doprowadzi do przyspieszonych wyborów w okresie przed brexitem.