– Być bez energii w Teksasie, to tak jak umrzeć z głodu w sklepie spożywczym. Do czegoś takiego może dojść tylko w wyniku celowej decyzji – stwierdził Tucker Carlson, popularny komentator telewizji Fox News. Odnosił się w ten sposób do kryzysu energetycznego w drugim pod względem powierzchni i PKB amerykańskim stanie. Fala mrozów (przekraczających w niektórych miejscach minus 20 stopni Celsjusza) doprowadziła tam do odcięcia na kilka dni dopływu prądu do ponad 4 mln gospodarstw domowych. Wiele domów było również pozbawionych wody.
Już w trakcie tego kryzysu rozpoczął się ostry spór o to, co było przyczyną załamania teksańskiego systemu energetycznego. Prawica zazwyczaj wskazywała, że za kryzys odpowiedzialne było załamanie produkcji energii odnawialnej. Turbiny wiatrowe po prostu zamarzły i nie pracowały. A wcześniej to one odpowiadały za zbyt dużą część produkcji energii w Teksasie. Lewica odpowiadała, że zawiodła również energetyka oparta na gazie, węglu i atomie. Rury z gazem pękały, mróz skuł hałdy węgla, a chaos pogłębiło to, że Teksas ma niezależny od reszty USA system energetyczny i przy niewielkiej liczbie interkonektorów nie był w stanie sprowadzić wystarczającej ilości prądu z innych stanów.
Nie tylko ropa i gaz
Spora część demokratów uważa, że receptą na przyszłe kryzysy energetyczne, takie jak w Teksasie, są większe inwestycje w energię odnawialną i wygaszanie tradycyjnej energetyki.
– Załamanie infrastruktury w Teksasie jest tym, co się dzieje, gdy nie podążacie za Nowym Zielonym Ładem – stwierdziła demokratyczna kongreswoman Alexandria Ocasio Cortez. Czy gdyby jednak jej wizja została spełniona i paliwa kopalne dostarczałyby znacznie mniej energii niż obecnie, to Teksas lepiej poradziłby sobie z kryzysem energetycznym? Czy też może sieć załamałaby się jeszcze szybciej?
Sektor energetyczny w Teksasie jest kojarzony przede wszystkim z ropą i gazem. Owszem, gaz ziemny odpowiadał w listopadzie 2020 r. za 44,8 proc. tamtejszej produkcji prądu. Teksas jest jednak również stanem, w którym istnieje ponad 150 farm wiatrowych, mogących produkować 30 000 MW energii. Większe moce posiadają tylko farmy wiatrowe znajdujące się w Chinach, na reszcie terytorium USA, w Niemczech i w Indiach. Szacuje się, że turbiny wiatrowe odpowiadają za ponad 20 proc. produkcji energii elektrycznej w Teksasie. (Statystyki Administracji Informacji Energetycznej mówią, że w listopadzie 2020 r. źródła odnawialne – poza hydroelektrowniami – odpowiadały za produkcję 25,9 proc. prądu w tym stanie. Ogromna część z tego przypadała na farmy wiatrowe). To spory odsetek i nagłe załamanie produkcji energii z wiatru w szczycie zapotrzebowania na prąd musiało doprowadzić do poważnych wstrząsów w systemie.