Za tarczę zapłacą przedsiębiorcy

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym programie „Prosto z parkietu” był dr Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Publikacja: 15.04.2020 17:44

Za tarczę zapłacą przedsiębiorcy

Foto: parkiet.com

FOR krytycznie oceniało tarczę antykryzysową, czyli pierwszy pakiet ustaw, który miał pomóc firmom i ich pracownikom przejść suchą nogą przez kryzys wywołany epidemią Covid-19. Tuż przed świętami rząd przedstawił tarczę finansową, którą organizacje pracodawców chwalą. Panu też się podoba?

Częściowo. Każdy program pomocowy można oceniać na kilku płaszczyznach. Jeśli chodzi o sposób uchwalania, tzn. tempo prac i zakres konsultacji, to ani tarcza antykryzysowa, ani finansowa nie wypadają dobrze. Jeśli chodzi o to, do kogo pomoc jest adresowana, to tarcza antykryzysowa była zbyt skomplikowana. Przykładowo, zatrudniająca ośmiu pracowników firma informatyczna, która nie odczuwała kryzysu, była z automatu zwalniana z płacenia składek do ZUS, a dziesięcioosobowa firma, która musiała zawiesić działalność w związku z rozporządzeniem, musiała się o to ubiegać. W tarczy finansowej jest jedno kryterium: spadek przychodów. To jest oczywiście lepsze rozwiązanie, ale wciąż ułomne. Kryterium odnosi się do jednego miesiąca, co sprawi, że niektóre firmy będą miały dylemat, czy wystawić fakturę i liczyć na to, że kontrahent zapłaci, czy może nie wystawić w ogóle i sięgnąć po pomoc państwową. Tak sformułowane kryterium stwarza też przestrzeń do nadużyć, bo blisko współpracujące firmy mogą przesuwać płatności. Wskutek tego pomoc nie będzie trafiała do tych firm, które najbardziej tego potrzebują. My proponowaliśmy, żeby kryterium spadku przychodów dotyczyło całego roku i było rozliczane ex post. To działałoby tak, że pomoc jest dostępna dla wszystkich, a gdy byłyby już znane dane finansowe za cały rok, rząd wiedziałby, dla których firm pomoc powinna być częściowo lub całkowicie bezzwrotna.

Opracowanie tarczy finansowej zajęło rządowi prawie miesiąc. Czy w tym czasie pojawiły się jakieś negatywne konsekwencje epidemii, którym można było zapobiec, gdyby rząd zadziałał sprawniej?

Dane spływają ze sporym opóźnieniem, zarówno oficjalne, jak i ankietowe. Ale moim zdaniem poniesiemy duży, choć niemierzalny, koszt niepewności. Przedsiębiorcy będą mieli poczucie, że w sytuacji kryzysowej działania rządu są opieszałe i nie najlepiej skonstruowane. To zwiększy nieufność do państwa. Tymczasem już załamanie inwestycji prywatnych w ostatnich pięciu latach można interpretować jako przejaw takiej nieufności. Obecna sytuacja tylko ten problem pogłębi.

Czy to oznacza, że nie możemy już liczyć na dynamiczne ożywienie w gospodarce, gdy ograniczenia aktywności ekonomicznej wymuszone walką z epidemią zostaną w końcu zniesione?

Jest więcej powodów do takich obaw. Znów odwołam się do dowodów anegdotycznych. Niektórzy przedsiębiorcy sygnalizują, że nie będą już zatrudniali pracowników na umowę o pracę, bo wiąże się to dla nich ze zbyt dużym ryzykiem. W związku z tym firmy jeszcze bardziej będą preferowały nietypowe formy zatrudnienia. To się zresztą działo także po 2008 r., gdy mieliśmy eksplozję umów cywilno-prawnych. Niestety, teraz rząd PiS przygotował grunt pod eksplozję samozatrudnienia, wprowadzając mały ZUS i mały ZUS+. Teraz już przy każdym poziomie dochodów samozatrudnienie opłaca się bardziej niż umowa o pracę. Wobec bardzo dużej niepewności przedsiębiorcy będą wypychali pracowników na takie formy współpracy.

Część ekonomistów obawia się, że epidemia Covid-19 zagrozi stabilności finansów publicznych Polski. Z jednej strony rząd straci dużo wpływów podatkowych, z drugiej sporo wyda na tarcze antykryzysową i finansową. Mamy się czym niepokoić czy trzeba się godzić na każdy koszt gaszenia pożaru?

Na pewno nie jest tak, że koszty w ogóle się nie liczą. Szczególnie przedsiębiorcy nie powinni stawiać takiej tezy, bo przecież to oni będą pierwsi w kolejce do płacenia wyższych podatków w przyszłym roku lub za dwa lata. Nie chodzi o to, żeby pomoc była olbrzymia, tylko żeby była efektywna, czyli trafiała tam, gdzie jest potrzebna i chroniła z jednej strony dochody ludności, a z drugiej miejsca pracy. Musimy więc brać pod uwagę koszty tarczy, dlatego głupim rozwiązaniem było zwolnienie ze składek na ZUS wszystkich mikrofirm, niezależnie od tego, co się stało z ich przychodami. To jest trwonienie zasobów, których państwo tak dużo nie ma.

Nie wierzy pan w to, że gdy przyjdzie czas na uzdrawianie finansów publicznych, rząd nie będzie podwyższał podatków, tylko zrezygnuje z pewnych zbędnych wydatków, np. z wypłaty dodatków dla emerytów?

Niestety, logika polityczna jest taka, że łatwiej będzie podnieść podatki, niż ograniczyć wydatki. Już w tym roku wypłata tzw. 13. emerytury była zachowaniem nieodpowiedzialnym. To świadczenie nie rozwiązuje żadnych problemów. Już w dobrych czasach ten bonus miał wątpliwe uzasadnienie, a teraz, w trudnych czasach, gdy emeryci są w relatywnie dobrej sytuacji, bo mają zapewnione stałe dochody, nie ma żadnych podstaw. Jednocześnie badania empiryczne pokazują, że jeśli ogranicza się deficyt, podnosząc podatki, ma to bardziej negatywny wpływ na wzrost gospodarczy niż ograniczenie wydatków.

A może rząd nie będzie musiał w ogóle zaostrzać polityki fiskalnej, bo dodatkowe wydatki pomoże sfinansować Narodowy Bank Polski? NBP już rozpoczął skup obligacji skarbowych, co będzie trzymało w ryzach koszty obsługi długu.

Taka polityka NBP, gdyby była utrzymywana długo, stwarzałaby ryzyko wzrostu inflacji. Drugim zagrożeniem jest osłabienie złotego. Gdy takie działania prowadzi Fed lub EBC, nie podważa to zaufania do dolara i euro. Ale złoty nie ma takiej pozycji. Największym ryzykiem jest jednak pokusa nadużycia. Teraz NBP ma pomóc sfinansować pakiet ratunkowy, jutro może to być pakiet inwestycyjny, żeby rozruszać gospodarkę, a za dwa lata, przed wyborami, pakiet socjalny.

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie