"Po wczorajszych spadkach w Ameryce, dzisiejsze niskie otwarcie warszawskiej giełdy było niemal pewne. Najpierw na minusie otworzył się rynek terminowy, a dalej notowania na rynku kasowym. Na otwarciu WIG20 tracił do wczorajszego zamknięcia 1,08% i rozpoczął sesję z poziomu 2.355.75 pkt." - poinformował analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego Krzysztof Zarychta.

Analityk podkreślił, że przez pierwsze godziny handlu podaż systematycznie powiększała przewagę nad stroną popytową, co sprowadziło wykres blue chipów do poziomu 2.342.10 pkt. "Nie wpisywało się to dobrze w obraz notowań giełd w Zachodniej Europie, które od rana zyskiwały na wartości od 0,2% do 0,5% (CAC40, DAX)" - ocenił Zarychta, dodając, że notowania w Warszawie nie reagowały także na dodatnie wartości futures na amerykańskie indeksy.

O 14. na rynek napłynęła informacja o odczycie indeksu S&P/Case-Shiller za sierpień, obrazującego zmianę wartości cen nieruchomości w 20 największych metropoliach USA. "Mimo zmiany lepszej (-11.3% r/r) od oczekiwanej (-12% r/r) indeksy za Oceanem, po początkowych wzrostach po otwarciu rynku kasowego zaczęły osuwać się na południe. W tak pogarszającym się sentymencie inwestycyjnym, o 15., inwestorzy poznali wartość indeksu zaufania konsumentów - Conference Board, obrazującego poziom zaufania amerykańskich konsumentów w październiku. Wartość odczytu - 47,7 pkt. - była niższa od prognozy wynoszącej 53,1 pkt, co sprawiło, że amerykańskie indeksy zanurkowały w dół" - czytamy w jego komentarzu.

Zarychta podał, że warszawska giełda nie pozostała obojętna wobec tych spadków, i WIG20 został przeceniony do poziomu 2.320 pkt (o 2,63%; na dzienne minimum).

W ostatniej godzinie notowań blue chipom udało się odrobić cześć strat, i ostatecznie indeks WIG20 zakończył sesję na wysokości 2.330,69 pkt., co oznacza dzienny spadek o 2,12%. Indeks WIG spadł natomiast o 1,84% do 39.146,97 pkt. Obroty akcjami wyniosły 1,14 mld zł.