Wczoraj mieliśmy tego doskonała próbkę. Na celowniku był bank Dexia po tym, jak rada nadzorcza wezwała zarząd do rozwiązania problemów strukturalnych banku. Akcje Dexii traciły w pewnym momencie ponad 30%, straty zmniejszyła dopiero deklaracja rządów Francji i Belgii (są już udziałowcami banku w następstwie kryzysu sprzed trzech lat), iż są gotowe pomóc w razie potrzeby.
Zdolność przejęcia strat przez rządy jest jednak również ograniczona wobec wysokiego poziomu długu i spowolnienia, które sprawi, iż relacje dług/PKB jeszcze wzrosną. Ryzyko zostanie gdzieś wycenione i widać było to wczoraj w premiach za ryzyko od belgijskiego długu, które wzrosły o 27 bp do 209 bp (dla 10 latek) – najwyżej od połowy września. A kombinacja wysokiej relacji dług/PKB i wysokich kosztów finansowania kończy się obniżkami ratingu, jak w przypadku Włoch. Agencja Moody's obniżyła rating Włoch aż o 3 poziomy z Aa2 do A2. Nie było to przesadnym zaskoczeniem – o takim ryzyku pisaliśmy już we wrześniu, obecnie rating będzie też na poziomie S&P i jeden poziom poniżej Fitch, można więc powiedzieć, że Moody's jedynie nadrabia zaległości. Jednak ryzyka są oczywiste: problemy sekt ora finansowego mogą dodatkowo pogłębić problemy fiskalne na poziomie rządów.
...oraz udana końcówka sesji na Wall Street
Notowania kontraktów na indeks S&P500 znalazły się wczoraj na poziomie najniższym od początku września 2010, jednak ostatnie 40 minut sesji przyniosło bardzo silne wzrosty. Bezpośrednim pretekstem do wzrostów był raport FT, iż szykowana jest szybka rekapitalizacja europejskich banków. Wczorajszym wzrostom przypisuje się jednak dodatkowe znaczenie – dzięki nim notowania indeksu znalazły się powyżej tzw. strefy niedźwiedzia, która zaczyna się 20% poniżej szczytu z początku maja. Część komentatorów widzi w tym szansę na dłuższe odreagowanie.
To jednak optymistyczny punkt widzenia. Póki co realizujemy spadkową sekwencję kolejnych lokalnych minimów i maksimów i wczorajszy wzrost niczego w tej kwestii nie zmienił. Niestety potwierdzenie wzrostów uzyskamy dopiero w momencie pokonania poprzedniego lokalnego maksimum (czyli złamania negatywnej sekwencji) – a to jest dopiero poziom 1190 pkt., a wtedy akcje nie będą szczególnie tanie.
Odreagowanie na Wall Street wiązało się również z umocnieniem europejskich walut wobec dolara, co wygląda obiecująco szczególnie w przypadku pary GBPUSD, gdzie w okolicach silnego wsparcia zostało wyrysowane drugie dno formacji, która mogłaby rozpocząć przynajmniej korektę wzrostową. Aby tak się jednak stało nastroje muszą zostać podtrzymane, a Bank Anglii musiałby powstrzymać się tym razem od luzowania ilościowego.