To nie jest pierwsza negatywna niespodzianka, która napływa w ostatnich tygodniach zza oceanu. Rosnący dolar zdaje się nie zauważać, że twarde dane nieco się pogorszyły. Owszem, nie jest to jeszcze powód do dramatyzowania, ale jednak odczyty nie są już jedynie pozytywne, jak chcieliby tego optymiści. Ostatnią falę wzrostu wartości amerykańskiej waluty odbieramy jako reakcję na dobre dane z rynku pracy, ale tu uwaga – jest on opóźniony wobec zmian w realnej gospodarce. Nie jest zatem wykluczone, że obecne oczekiwania co do przyszłych zmian w polityce pieniężnej mogą się okazać spóźnione.

Po pojawieniu się danych z USA podniosły się tamtejsze indeksy akcji. Można to traktować jako korektę ostatnich spadków, ale być może również ruch będący swoistą reakcją na słabsze dane. Tu ciągle rozgrywa się walka oczekiwań dotyczących terminu pierwszego podniesienia stóp procentowych. Rynek pracy podgrzał nastroje, ale może czas na ich ochłodzenie. To pewnie wpłynęłoby na poprawę wycen amerykańskich akcji. Wtedy polscy gracze mieliby wsparcie zarówno w postaci zachowania niemieckiego DAX, jak i indeksów amerykańskich. Czy i wtedy będzie kontynuowana faza stabilizacji? Na czwartkowej sesji było znowu spokojnie, ale ograniczenia oparte na ekstremach z ubiegłego tygodnia są blisko. Jest szansa na pojawienie się wyraźnego ruchu cen.