– Srebro jak zaczarowane krąży blisko ceny 16 dolarów. Trudno już zliczyć, ile razy to wsparcie było poddane próbie, ale popyt nie był w stanie wygenerować większego impulsu wzrostowego. Jeżeli zaufamy jednemu z aksjomatów analizy technicznej (historia lubi się powtarzać), to warto przeanalizować zachowanie ceny w porównaniu ze wskaźnikiem stochastycznym – zwraca uwagę Paweł Śliwa, analityk DM mBanku.
– Aktualnie przyjmuje on wartość około 10 punktów, podobnie jak w grudniu 2017 roku, lutym, marcu i maju 2018. Wtedy wskazywało to na zakończenie lokalnej wyprzedaży srebra i doprowadzało do zwyżek o minimum 70 centów. Być może i tym razem będziemy świadkami serii białych świec, które przetestują wsparcie na poziomie 17,30 dolara. To właśnie ta wartość jest lokalną zaporą, która nie pozwala kupującym ten instrument na większe zyski – wskazuje Śliwa. Jego zdaniem przełamanie tej bariery otworzyłoby zwyżki nawet do poziomu 19 dolarów. Istnieje jednak też drugi scenariusz. – Jeżeli złoto miałoby być wyznacznikiem przyszłej wartości srebra, to wkrótce wsparcie 16 USD może zostać przełamane i kolejnym przystankiem będą minima z lipca zeszłego roku, czyli 14 USD – twierdzi analityk.