Cena baryłki ropy WTI podskoczyła od początku stycznia o prawie 13 proc., wychodząc tym samym powyżej poziomu 50 dolarów. Z kolei ropa typu Brent znajduje się powyżej 60 dolarów za baryłkę, co z kolei oznacza wzrost o prawie 12 proc.
„Na rynku można było zaobserwować wzrost optymizmu – Federalny Komitet Otwartego Rynku zasygnalizował gotowość do wstrzymania dalszych podwyżek stóp procentowych – co w połączeniu z osłabieniem dolara przyczyniło się do wzrostu apetytu na ryzyko zarówno w obszarze akcji, jak i obligacji korporacyjnych o wysokiej rentowności czy surowców" – wskazują analitycy Saxo Banku.
W poniedziałek inwestorzy dostali kolejną porcję danych, tym razem z Chin. I chociaż ogólne dane o handlu zagranicznym w Chinach rozczarowały, to, jak zauważa Dorota Sierakowska z DM BOŚ, import ropy naftowej do tego kraju utrzymał się na relatywnie wysokim poziomie. – Dane dotyczące importu ropy naftowej do Chin zostały odebrane jako przebłysk nadziei w obliczu innych słabych danych z Państwa Środka. Niemniej ogólne dane makro z Chin ostatnio raczej rozczarowują, co podsyca obawy o spowolnienie wzrostu ich gospodarki. To zaś wpływa na powrót na globalny rynek zwiększonej awersji inwestorów do ryzyka – twierdzi Sierakowska. W tym kontekście szczególne znaczenie ma kwestia porozumienia handlowego Chiny–USA. Najprawdopodobniej zahamuje to pogarszanie prognoz ekonomicznych obserwowane od Stanów Zjednoczonych po Europę i Chiny, choć raczej sytuacji nie odwróci. Potencjał wzrostu cen ropy może być ograniczony i doprowadzić do zahamowania tego ruchu w miarę zbliżania się do wyższych rejonów, tj. 64 USD w przypadku ropy Brent i 55 USD za baryłkę w przypadku WTI.