Nadal nie widać końca siły dolara amerykańskiego. Początkowo para EUR/USD miała problem w przebiciu psychologicznego poziomu 1,11 i wydawało się, że poziom ten jest szczytem możliwości zielonego. Wszystko zmieniło się jednak pod koniec ubiegłego tygodnia. Bariera 1,11 padła i bez większego problemu główna para walutowa złamała również poziom 1,10. Efekt? Dolar w relacji do euro jest najsilniejszy od maja 2017 r. Jak długo jeszcze będziemy świadkami siły amerykańskiej waluty?
Co się stało?
– Notowania głównej pary walutowej po piątkowym przełamaniu wsparcia na 1,10 pozostają poniżej tego poziomu i o wyjście na wyższe poziomy przed przeszłotygodniowym posiedzeniem EBC może być trudno. Za dolarem amerykańskim przemawiają obecnie nadzieje związane z amerykańsko-chińskimi rozmowami handlowymi, które mogą przynieść ocieplenie stosunków pomiędzy stronami i zmniejszyć szanse na bardziej agresywne cięcia stóp ze strony Rezerwy Federalnej – uważa Rafał Sadoch, analityk DM mBanku.
Z kolei zdaniem Konrada Białasa, głównego ekonomisty TMS Brokers ostatni ruch na parze EUR/USD to wcale nie jest zasługa silnego dolara. – Zjazd EUR/USD pod 1,10 w głównej mierze był rezultatem słabości euro, a nie siły dolara – uważa Białas. – W piątek unijna waluta była najsłabsza spośród wszystkich walut G10. Wyprzedaż nie miała bezpośredniej przyczyny w informacji rynkowej, a bardziej był to skutek ogólnej niechęci inwestorów do trzymania długich pozycji w euro w obliczu spodziewanego luzowania polityki EBC na najbliższym posiedzeniu. Do tego dołożyła się niska płynność na koniec miesiąca, a także perspektywa długiego weekendu w USA (święto pracy w poniedziałek). Dodajmy do tego niechęć do utrzymywania pozycji ryzykownych przed weekendem, w którym w życie weszły nowe cła między USA i Chinami – wylicza Białas.
Mocny ruch spadkowy na parze EUR/USD, a także różne spojrzenia na to, co dzieje się na rynku, jest najlepszym dowodem na to, że sytuacja jest dynamiczna i w zasadzie ciężko jest przewidzieć to, co może się wydarzyć. Tym bardziej, że i znaków zapytania jest co najmniej kilka. Temat wojny handlowej właściwie w każdej chwili może wrócić ze zdwojoną siłą, a przecież piętno na rynku może odcisnąć zarówno Europejski Bank Centralny, a także amerykańska Rezerwa Federalna.