To efekt braku porozumienia władz spółki ze wszystkimi związkami zawodowymi, działającymi w grupie. Te domagają się podwyżek płac zasadniczych o 7 proc. i rezygnacji z wprowadzenia nowych umów. Związkowcy wskazują, że pracodawcę stać na podwyżki, bo ubiegły rok zamknął zyskiem przekraczającym 2 mld zł. Na te postulaty zarząd nie chce się zgodzić.

– Pracownicy naszych zakładów są najlepiej wynagradzanymi w branży, bo średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosi około 3,6 tys. zł brutto miesięcznie. A średnia płaca w JSW jest ponaddwukrotnie wyższa niż przeciętne wynagrodzenie w Polsce i wynosi 7,5 tys. zł brutto miesięcznie (łącznie z nagrodami rocznymi i premiami – red.) – przekonuje prezes Zagórowski. Wskazuje przy tym, że w minionym roku wynagrodzenie liderów związkowych, a w firmie jest ich ponad 70, wyniosły około 11 mln zł, podczas gdy wynagrodzenia pięciu członków zarządu 3,4 mln zł.

W planie na 2012 r. zarząd JSW przyjął, że wzrost przeciętnego wynagrodzenia będzie wynosił maksymalnie 2,8 proc., czyli zatrzyma się na poziomie wskaźnika inflacji przyjętej przez rząd do ustawy budżetowej. Proponuje także wprowadzenie premii motywacyjnej, dzięki której wynagrodzenia pracowników zatrudnionych bezpośrednio przy wydobyciu byłyby uzależnione od ich efektywności.

Organizacje pracownicze nie zdecydowały jeszcze, czy rozpoczną referendum strajkowe, czy zorganizują strajk ostrzegawczy, bo takie możliwości daje ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych.

Gdyby przeszedł postulat związkowców, zakład, który zatrudnia ponad 22,9 tys. osób, z czego 18,3 tys. pracuje pod ziemią, czekałby wydatek 190 mln zł rocznie. Na wynagrodzenia w całej grupie w 2011 r. poszło 3,2 mld zł.