I to mimo że kurs Orphee znajduje się na historycznych minimach – od początku roku stracił już 34 proc., a ostatnie 12 miesięcy przyniosło 78 proc. przeceny. W czwartek spadał o 6,4 proc., do 1,32 zł.
Pojawiły się głosy, że powodem sprzedaży mogło być „złamanie lewarów" spowodowanie spadkiem wartości zabezpieczenia np. kredytu, jakim mogły być akcje Orphee.
– Ostatnie transakcje sprzedaży akcji Orphee przez osobę blisko ze mną związaną nie były tym spowodowane. Dodam, że nie posiadamy w rodzinie żadnych kredytów na akcje, a te zaciągnięte w poprzednich latach zostały już spłacone – mówi Tomasz Tuora, który ma już niewielki udział w kapitale Orphee. Niedawno przekazał swoje akcje ojcu Tadeuszowi, który kontroluje teraz 8,8 proc. walorów tej szwajcarskiej firmy.
Tomasz Tuora twierdzi, że powodem sprzedaży akcji były negatywne informacje dotyczące Orphee napływające z Cormaya. – Zarząd tej spółki mówił, że dalsze notowanie Orphee nie ma sensu. W mojej opinii Cormay będzie chciał ściągnąć spółkę z giełdy albo uczynić z niej „centrum kosztowe", pozyskując środki na swoje inwestycje. To nie buduje wartości Orphee i, niestety, nie wspiera kursu – dodaje.
Obecnie spółka jest wyceniana zaledwie na 27 proc. wartości księgowej i jej kapitalizacja wynosi 51 mln zł. Zarząd Cormaya, mającego 23 proc. akcji Orphee, od kilku miesięcy znajduje się w konflikcie z Tuorą, który pomimo żądania Cormaya nie chce zwołać NWZA Orphee, dotyczącego zmian w zarządzie tej spółki.