Vistula ma za sobą bardzo dobry maj, w którym zwiększyła skonsolidowane przychody o 16 proc., do 47,5 mln zł. Biznes odzieżowy wypracował 26,7 mln zł (+22 proc.), zaś jubilerski 17,7 mln zł (+13 proc.). – Można powiedzieć, że w części jubilerskiej wyniki są sprzedażą porównywalną, a nawet jest ona nieco wyższa, bo w ostatnich miesiącach zamknęliśmy kilka dużych sklepów przyulicznych. Powierzchnia sieci jubilerskiej nieco zmalała, co przy wzroście sprzedaży oznacza dużą poprawę efektywności sprzedaży na mkw. W biznesie odzieżowym powierzchnia handlowa zwiększyła się w minimalnym stopniu i sprzedaż porównywalna jest tylko nieco niższa niż raportowana – mówi Grzegorz Pilch, prezes Vistuli.
Popyt jest silny
Informuje, że w maju w segmencie jubilerskim udało się utrzymać marżę brutto na poziomie z ubiegłego roku. – Co cieszy szczególnie przy sporym wzroście obrotów, bo jest to drugi po grudniu najważniejszy miesiąc w roku. W części odzieżowej marże były nieco niższe niż rok temu z powodu umocnienia dolara. Jednak wartościowo suma marży wyraźnie wzrosła dzięki zwiększeniu przychodów – dodaje prezes.
Od początku roku grupa zwiększyła obroty o 16,5 proc., do 189,4 mln zł. – Patrząc na rynek, nie widać na razie istotnych zagrożeń dla popytu, który jest silny, co czujemy w każdej z naszych marek i widać to także u naszej bezpośredniej konkurencji. Nie ma powodu, aby w tym roku popyt miał się znacząco osłabić. Także wewnętrznie jesteśmy w dobrej sytuacji. Nasza kolekcja została bardzo dobrze przyjęta, a dzięki poprawie finansowania „zatowarowanie" w obu segmentach jest dobre, chociaż w jubilerskim zawsze mogłoby być nieco wyższe, bo do konkurencji trochę nam jeszcze brakuje – mówi Pilch.
Dodaje, że do formy wraca Deni Cler, która w ostatnich latach borykała się ze spadkiem sprzedaży i notowała straty. – Odnotowuje dwucyfrowe dynamiki wzrostu obrotów, które są wprawdzie nieco niższe niż w markach męskich, ale rosną konsekwentnie od początku roku przy lekkiej poprawie marży. Restrukturyzacja Deni Cler zmierza w dobrym kierunku i nasze założenie, że w tym roku wyjdzie na zero na poziomie netto, jest realne. Być może nawet wynik będzie dodatni – dodaje.
Realny program
W tym roku powierzchnia grupy ma się zwiększyć w porównaniu z końcem 2014 r. o 6 proc. netto (już po uwzględnieniu planowanych zamknięć), czyli o około 1600 mkw., a liczba sklepów powinna na koniec grudnia przekroczyć 300. Do tej pory powierzchnia grupy rosła średniorocznie o około 1–2 proc. i obecnie sieć liczy 292 placówki i 26,3 tys. mkw. – Główny ciężar otwarć przypada na III i IV kwartał. W planach tych zawarte są także otwarcia 16 sklepów franczyzowych w segmencie odzieżowym. W tym roku powstało ich już pięć. Ten proces jest w dużym stopniu uzależniony od naszych partnerów i nie mamy nad tym pełnej kontroli, ale jest duża szansa, że w całym roku plan otwarć zostanie wykonany – mówi prezes.