Z inicjatywą współdzielenia sieci wystąpił do wszystkich operatorów Urząd Komunikacji Elektronicznej. W ubiegły piątek regulator przekonywał na specjalnym spotkaniu, że dzielenie się infrastrukturą zapewni klientom lepszy dostępu do usług pocztowych.
Bogumił Nowicki, szefa Pocztowej „Solidarności", uważa jednak, że inicjatywa UKE ma doprowadzić do zniszczenia państwowego operatora. W piśmie przesłanym Andrzejowi Halickiemu, ministrowi administracji i cyfryzacji, przekonuje, że udostępnienie infrastruktury PP innym firmom, to de facto „wprowadzenie tylnymi drzwiami na Pocztę jej niewydarzonych konkurentów (...)". Jego zdaniem rynkowi rywale „będą mogli odcinać kupony od dobrej marki PP", a to na Pocztę spadnie odium ich ewentualnych błędów.
InPost przekonuje jednak, że o ile jeszcze kilka lat temu operatorom prywatnym bardziej mogło zależeć na dostępie do sieci Poczty, to w ciągu kilku lat zbudowali oni własne alternatywne sieci. – Nie kołaczemy dzisiaj do PP jako petenci, ale proponujemy dostęp PP do naszej sieci na zasadzie wzajemności. Nie ma sensu, żeby koło placówki Poczty Polskiej była placówka InPostu, ale tam gdzie nie ma placówki Poczty Polskiej jej klienci mogliby z powodzeniem korzystać z placówek InPostu i odwrotnie, np. w zakresie odbioru awizowanej korespondencji – tłumaczy nam Wojciech Kądziołka, Rzecznik InPostu. Jak zaznacza, na sieć placówek pocztowych państwo powinno patrzeć z punktu widzenia korzyści konsumenta, a sieć powinna być jednorodna, bo jej dublowanie nie ma najmniejszego sensu z punktu widzenia tak ekonomicznego, jak i interesów konsumentów.
- Chcemy Poczcie zaproponować współpracę, proponujemy dogadajmy się, tak, aby beneficjentem otwarcia rynku na konkurencję był klient. Tego nie mogą albo nie chcą zrozumieć jednak związkowy PP – twierdzi Kądziołka.
Apeluje o współprace, bo ta – jego zdaniem – ma być przede wszystkim korzystna dla Poczty Polskiej i jej pracowników. – Dzięki takiej współpracy Poczta może mieć dodatkowe przychody oraz dodatkowe zadania dla swoich pracowników. Tylko w ubiegłym roku Poczta Polska zwolniła ponad 4 tysiące osób, bo nie miała dla nich pracy. Oznacza to, że pracownicy PP, regularnie straszeni widmem zwolnień, mogliby dzięki takiej współpracy zachować swoje miejsca pracy. To dziwne, że związki zawodowe nie występują w interesie pracowników, a wbrew jemu – komentuje Rzecznik InPostu.