– Mimo naszych usilnych starań i prób umówienia się na spotkanie z MSP, wciąż nie znamy uzasadnienia tej decyzji. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, by sfinalizować transakcję. Gdy tylko poznamy powody decyzji resortu, poinformujemy o nich rynek – mówi Wojciech Faszczewski, prezes Pepeesu.
Trzemeszno, podobnie jak Pepees, jest producentem skrobi. W ostatnich latach mogło się pochwalić wysoką rentownością, dlatego było tak atrakcyjnym celem przejęcia. Tymczasem Pepees zdecydował się ruszyć z inną inwestycją. Będzie budował biogazownię. Spółce zależnej Pepeesu zostało już przyznane prawie 6 mln zł finansowania. Wartość całego projektu wyceniana jest na ponad 12,5 mln zł. – Mamy pozostałe pieniądze. Dzięki tej inwestycji będziemy mogli pozyskiwać tańszą energię, a przy okazji zagospodarujemy odpady z przetwórstwa ziemniaków – mówi Faszczewski. Dodaje, że spółka ma już pozwolenie na budowę i inwestycja powinna ruszyć latem. Jej pozytywny wpływ na wyniki będzie widoczny prawdopodobnie dopiero w 2014 r. A jaki będzie ten rok? – Na razie jest za wcześnie, by prognozować całoroczne wyniki. Kluczowy będzie czwarty kwartał. Powinien być niezły – mówi tylko prezes.
Ubiegły rok dla producentów skrobi nie był udany. Również Pepees miał znacząco gorsze wyniki niż w 2011 r. Wypracował ok. 128 mln zł skonsolidowanych obrotów i prawie 1,9 mln zł zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej. Wczoraj za akcje Pepeesu płacono 0,67 zł. Rok temu akcje były o 40 proc. droższe.