Sezon wyników sprzedaży mieszkań za nami, różne ośrodki podają różne dane, zgodnie z własną metodologią. Według JLL, w sześciu największych miastach deweloperzy sprzedali w II kwartale około 10 tys. lokali, o 11 proc. więcej niż w I kwartale. To jednak wciąż niskie obroty w porównaniu z historycznymi kwartałami. Mieliśmy dwie obniżki stóp, czy to wystarczy, by sprzedaż mieszkań poprawiła się w kolejnych okresach?
W naszych statystykach sprzedaży widzimy płatne rezerwacje, co nie jest bez znaczenia dla II kwartału. Pierwsza obniżka stóp nastąpiła w maju i przełożyła się na większą liczbę rezerwacji. Po części dlatego wyniki są lepsze wobec I kwartału. Po drugie, dość dużym udziałem tego wzrostu jest Trójmiasto, gdzie do oferty trafiło sporo nowych projektów. Również w innych miastach regionalnych nowa podaż była bardzo duża i było duże zainteresowanie klientów tym, co trafiło do oferty.
Czy wzrost o 10 proc. kwartał do kwartału to dużo? To więcej niż uzyskali deweloperzy giełdowi. Jest lepiej, ale podkreślaliśmy już wcześniej, że wzrost sprzedaży, reakcja popytu chociażby na zmiany stóp będzie dość powolna, stopniowa. Dlaczego? Z jednej strony poprawia się zdolność kredytowa i jest już jasne, że żadnego rządowego programu dopłat do kredytów przy zakupie pierwszego mieszkania nie będzie. Jednak większość kredytów mieszkaniowych zawierana jest na okresowo stałą stopę, dlatego część klientów po prostu wyczekuje dalszych zmian.
Owszem, dane z rynku kredytowego wskazują, że sprzedaż pożyczek jest duża, obejmuje to jednak rynek pierwotny i wtórny, mieszkania i domy, także refinansowanie wcześniejszych kredytów. Klienci gotówkowi, nabywcy inwestycyjni, też wstrzymują decyzje o zakupie.