Pierwsze spotkanie dotyczące gwarancji dla pracowników prywatyzowanej spółki odbyło się w poniedziałek.

– Spotkanie miało charakter zapoznawczy i całkowicie niezobowiązujący. Najogólniej można powiedzieć, że obie strony przedstawiły swoje oczekiwania i mocno się sobą rozczarowały – mówi Piotr Strębski z Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP. Dodaje, że strona związkowa chciała uzyskać od Budimeksu gwarancje zatrudnienia przez sześć lat oraz wzrostu wynagrodzeń o wskaźnik inflacji powiększony o kilka punktów procentowych. Potencjalny właściciel był gotów zgodzić się tylko na utrzymanie zatrudnienia, ale przez rok.

– Dla Budimeksu najważniejszą sprawą jest możliwość osiągnięcia wzrostu rentowności netto PNI z obecnego około  1?proc. do 4–5 proc. w ciągu dwóch lat. Z tego powodu nie akceptuje naszych propozycji – twierdzi Strębski.

Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, przyznaje, że rozbieżności pomiędzy stronami rzeczywiście są duże. – Nie oznacza to jednak, że nie uda nam się osiągnąć porozumienia. Budimex nie jest firmą, która może przewidzieć biznes na 10–20 lat naprzód. Związkowcy oczekują natomiast jak najdłuższych gwarancji zatrudnienia – mówi. Dodaje, że Budimex nie kupi przedsiębiorstwa od PKP bez porozumienia ze związkami zawodowymi.

Termin, w którym obydwie strony powinny zakończyć negocjacje dotyczące pakietu socjalnego, upływa 20 czerwca. Budimex prawdopodobnie będzie jednak wnioskował o jego przedłużenie. – Związki uznały bowiem, że nie mogą rozpocząć z nami negocjacji, dopóki nie zostanie podpisana umowa prywatyzacyjna. Przez ich wątpliwości formalne straciliśmy już tydzień – mówi Blocher. – Liczymy jednak na to, że kwestia ta zostanie wkrótce wyjaśniona i do rozmów zasiądziemy od początku przyszłego tygodnia – dodaje.