Zaczyna więc realizować się scenariusz, jaki sygnalizował prezes Jacek Pryczek na początku marca w wywiadzie dla „Parkietu". Podkreślał on wtedy, że jeśli w zachodniej Europie utrzyma się słaby popyt, to Dębica może mieć problem z wykorzystaniem mocy (ponad 80 proc. produkcji idzie na eksport) i będzie zmuszona ograniczyć liczbę pracowników tymczasowych. – Dotąd nikt nie został zwolniony z pracy. Spółka planuje ograniczenie współpracy z osobami zatrudnionymi na czas określony. Dotyczy to nielicznej grupy osób, które nie posiadają stałej umowy – zaznacza Marta Konopacka, dyrektor ds. komunikacji Dębicy. Jak wynika z naszych informacji, na razie chodzi o kilkanaście osób.
Nie wiadomo, czy w związku ze zmniejszeniem produkcji spółka zamrozi pensje zatrudnionych na etat. Zarząd nie odpowiedział na nasze pytania ze względu na prowadzone ze związkami negocjacje dotyczące podniesienia wynagrodzeń.
Zdaniem Tomasza Podlaska, przewodniczącego komisji NSZZ „Solidarność" Dębicy, informacja o ograniczeniu produkcji w fabryce jest elementem gry negocjacyjnej ze strony głównego właściciela spółki, czyli koncernu Goodyear. – Spółka miała w ubiegłym roku rekordowe wyniki, a teraz stara się wykazać, że nie stać jej na podwyżki pensji – uważa Podlasek. Nie chce ujawniać szczegółów porozumienia zbiorowego do końca marca, kiedy kończą się negocjacje.
Czy Dębica ograniczy produkcję w kolejnych miesiącach? – W przypadku kolejnych takich decyzji będziemy o tym informować w formie raportów – mówi tylko Konopacka.