Mimo wcześniejszych zapowiedzi zarządowi Rovese nie udało się przygotować alternatywnych propozycji dotyczących przejęcia firm z branży płytek i ceramiki sanitarnej należących do Michała Sołowowa. – Potrzebujemy jeszcze około tygodnia na wypracowanie konkretnych rozwiązań. Cały czas jesteśmy zdeterminowani, aby przejąć interesujące nas aktywa, w tym zwłaszcza na wschodzie Europy – mówi Wojciech Stankiewicz, prezes Rovese.
Kilkanaście dni temu uchwała o emisji akcji, dzięki której spółka planowała pozyskać pieniądze niezbędne do sfinansowania przejęć, nie zyskała akceptacji akcjonariuszy. Rovese chciało przejąć kontrolę nad angielską firmą Pilkingtons Manufacturing za 6 mln zł, niemiecką Meissen Keramik za 87 mln zł, rosyjskimi Syzranska Keramika i Pilkingtons East za łączną kwotę 284 mln zł oraz rosyjskim Opocznem Rus za 147 mln zł.
– Dziś sytuacja w Rovese jest patowa. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że najlepszym rozwiązaniem dla grupy było samodzielne rozwijanie produkcji w Rosji i dystrybucji na rynkach zachodnich, a nie prowadzenie tej działalności przez inne firmy Sołowowa – twierdzi Sylwia Jaśkiewicz, analityk DM IDMSA. Mimo to planowane przejęcia mogą przyczynić się do poprawy wyników grupy. Powinny też doprowadzić do likwidacji niezdrowej sytuacji, w której nie są jasne relacje między giełdową grupą a innymi firmami należącymi do Sołowowa.
– Jeśli Rovese nie przejmie mocy wytwórczych w Rosji, to jego rola na tamtejszym, wzrostowym rynku może być ograniczona jedynie do dystrybucji, która nie daje tak wysokich marż jak produkcja. Z drugiej strony grupa od dłuższego czasu ma duże problemy z wykorzystaniem mocy produkcyjnych w Polsce, co nie rokuje dobrze jej wynikom – twierdzi Jaśkiewicz. Przypomina, że w I kw. skonsolidowane wyniki Rovese były słabe. Co gorsza dziś nic nie wskazuje na to, aby w II kw. się poprawiły.
– Brak zgody NWZA na emisję akcji, która miała posłużyć do sfinansowania przejęcia kilku firm od Sołowowa, pokazuje, że zarząd musi znaleźć rozwiązanie, które będzie satysfakcjonujące dla szerszego grona akcjonariuszy. Jednym z nich może być powiązanie ceny za nabywane aktywa z realizacją prognoz wyników finansowych osiąganych przez kupowane firmy – uważa Jaśkiewicz.