Patrząc na ubiegłoroczne wyniki finansowe można odnieść wrażenie, że kryzys na razie was omija. Nie obawia się pan, że spowolnienie gospodarki w końcu dosięgnie i Apatora?
Jesteśmy spółką defensywną i rozwijamy się swoim rytmem. Mimo to, założyliśmy w tegorocznej prognozie, że 2013 r. będzie trudny. Będąc firmą produkcyjną, musimy być przygotowani na każdą ewentualność. Wzięliśmy pod uwagę doświadczenia z 2008 r., że w sytuacji kryzysu czasami kontrakty, które zawieraliśmy na rok, musieliśmy realizować przez dwa lata, dlatego wychodzimy z założenia, że trzeba planować ostrożnie. Niemniej nasza działalność jest dość odporna na wahania koniunktury. Na nasz biznes kryzys nie ma większego wpływu. Liczniki mają swój określony żywot. Cecha legalizacyjna rodząca obowiązek wymiany licznika jest nie do ominięcia. Dochodzą do nas jednak głosy, że Urząd Regulacji Energetyki – jeżeli chodzi o inteligentne liczniki – może wydłużyć cechę legalizacyjną, żeby nie podnosić kosztów związanych z wymianą. Jest to dla nas pewien element ryzyka.
Jakie macie plany rozwojowe na ten rok? Myślicie o kolejnych akwizycjach?
Mamy świadomość, że rozwój organiczny ma zbyt wolne tempo, dlatego będziemy dalej przejmować inne podmioty. Nie mogę ujawnić, jakie to firmy. Mogę jedynie powiedzieć, że będą to podmioty dużo większe niż te, które do tej pory spółka przejmowała. Ponieważ Apator się rozwija, nie interesują nas już podmioty, które mają obroty rzędu 10?mln euro tylko większe. Gdy przejmowaliśmy w 2008 r. PoWogaz, wydając 70 mln zł, na ówczesnym poziomie rozwoju było to wielkie wydarzenie w grupie. Teraz myślimy raczej o transakcji rzędu 200 mln zł.
Eksport ma coraz większy udział w ogólnej sprzedaży. Z którymi rynkami wiążecie największe nadzieje?