W poniedziałek kurs dewelopera rósł o nawet 4,7 proc., do 4,9 zł. W piątek po sesji Józef Wojciechowski, właściciel 65,96 proc. akcji, zaskoczył rynek, ogłaszając wezwanie do sprzedaży wszystkich papierów pozostających w obrocie – przy czym milioner nie ma zamiaru ściągać przedsiębiorstwa z GPW, deklaruje wzmocnienie jego sytuacji finansowej i dalszy rozwój. Zapisy będą przyjmowane od 9 lutego do 15 marca.
Biuro prasowe J.W. Construction nie odpowiedziało na naszą prośbę o szerszy komentarz Wojciechowskiego, który jest także szefem rady nadzorczej.
Profity – ale dla kogo
Milioner oferuje 4,7 zł za akcję, czyli bardzo niewielką premię wobec minimalnych dopuszczalnych przepisami poziomów: średni kurs z sześciu miesięcy wynosi 4,54 zł, a z trzech – 4,6 zł. Cena jest za to znacznie niższa od wartości księgowej na akcję, która wynosi 7,46 zł, a także mocno poniżej wycen analityków. Eksperci DM BOŚ zalecają kupować papiery z ceną 6,3 zł, wcześniej taką samą rekomendację wydali analitycy Ipopemy Securities, szacując cenę docelową na 6,08 zł. Ostatni raz ponad 6 zł walory dewelopera kosztowały w grudniu 2013 r.
DM BOŚ jest pośredniczącym w wezwaniu, a od analityka Ipopemy Securities nie udało się nam uzyskać komentarza. Pozostali nie chcą się wypowiadać pod nazwiskiem na temat przedsiębiorstwa, którego nie „pokrywają".
– Firma notowana jest ze znaczącym dyskontem do wartości księgowej mimo jakościowej poprawy wyników w 2016 r. oraz niesłabnącej sprzedaży mieszkań, która powinna pozwolić na utrzymanie zysków w kolejnych latach. Minusem J.W. Construction jest jednak to, że deweloper dotychczas nie wypłacał dywidend, czyli inwestorzy mniejszościowi mogą nie zobaczyć w swoich kieszeniach owoców tego wzrostu – ocenia jeden z analityków. – Najnowsza historia GPW pokazuje, że cena w wezwaniach rośnie wraz ze zbliżaniem się terminu zakończenia przyjmowania zapisów – zaznacza.