Aktualizacja budżetów kontraktów zawartych w latach 2016–2017 zdemolowała wyniki firm zajmujących się budową linii kolejowych. Trakcja (buduje też drogi) oszacowała, że za ubiegły rok pokaże 75 mln zł straty netto, a ZUE 63 mln zł. Tymczasem Torpol – w dodatku mimo turbulencji w Norwegii – spodziewa się ponad 19 mln zł na plusie.
– Nie odnoszę się do wyników innych firm budowlanych. Każda spółka ma inną strukturą kontraktów i odpowiednią wiedzę, aby je oceniać i komentować – ucina Grzegorz Grabowski, prezes Torpolu.
Łatwo nie jest
Według wstępnych szacunków Torpol miał w 2018 r. rekordowe przychody – 1,53 mld zł, czyli o 118 proc. więcej niż rok wcześniej. Marża brutto ze sprzedaży wyniosła 5,4 proc.
– Realizujemy 14 kontraktów różniących się wielkością i uzyskiwaną na nich marżą. Mimo bardzo dużej presji na rentowność, wynikającej ze wzrostu cen materiałów i coraz trudniejszego i droższego dostępu do sił podwykonawczych, oraz dzięki zabezpieczeniu cen podstawowych materiałów, poprawie efektywności i ograniczeniu kosztów uzyskaliśmy marżę brutto ze sprzedaży rzędu 5 proc. – mówi Grabowski. – Niemniej bezwzględnie konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie rozwiązań systemowych w zakresie waloryzacji kontraktów zawartych na przełomie 2016 i 2017 r. oraz wprowadzenie realnego wskaźnika waloryzacyjnego w nowych przetargach. To umożliwiłoby sprawniejszą i efektywniejszą realizację prac oraz zagwarantowało uzyskiwanie marż przekraczających 5 proc. – dodaje.
Prezes ocenia, że ten rok też nie będzie łatwy dla branży, m.in. ze względu na dalszy wzrost cen materiałów i presję, choć już mniejszą, na płace.