Grupa miała 4,57 mln zł zysku netto z działalności kontynuowanej wobec 0,7 mln zł rok wcześniej. Uwzględniając zaniechaną działalność w Norwegii, zysk wynosiłby 3,91 mln zł wobec 4,1 mln zł pod kreską rok wcześniej.
Na wyniki giełdowych konkurentów za pierwsze trzy miesiące trzeba jeszcze poczekać – ZUE opublikuje raport 22 maja, a Trakcja – 30 maja. Po 2018 r. widać było wyraźnie, że Torpol radzi sobie lepiej. Zysk netto z działalności kontynuowanej wyniósł 39,4 mln zł wobec 9,8 mln zł rok wcześniej (odpowiednio 19,2 mln zł zysku i 26,7 mln zł straty, uwzględniając Norwegię).
ZUE miało straty na wszystkich poziomach rachunku, strata netto sięgnęła 63 mln zł. Podobnie słabo było w Trakcji – strata netto wyniosła 110 mln zł.
– Pod względem operacyjnym ten rok będzie podobny do poprzedniego, jednak już bez obciążenia sytuacją w Norwegii – powiedział Grzegorz Grabowski, prezes Torpolu. Grupa zamknęła spółkę zależną, która ponosiła koszty, czekając na kontrakty z łapiącego kolejne opóźnienia programu inwestycji.
– Rynek infrastruktury kolejowej w Polsce jest trudny, niemniej restrykcyjnie pilnujemy kosztów realizacji projektów – powiedział prezes w kontekście poprawy rentowności w I kwartale. Sprawna obsługa zamówień wynika też z tego, że na większość kontraktów Torpol dostaje zaliczki (10 proc. wartości kontraktu).