Bartłomiej Sosna, ekspert rynku budowlanego w Spectis, komentuje, że dwucyfrowe spadki produkcji budowlano-montażowej w I kwartale br. są zgodne z ubiegłoroczną prognozą firmy, zakładającą rozciągnięcie korekty wartości rynku poza 2020 r. – Ponieważ sektor budowlany na wstrząsy gospodarcze reaguje z pewnym opóźnieniem, w 2021 r. spodziewamy się dalszego spadku wartości rynku. Jednak dodatnia dynamika portfela zamówień 20 największych generalnych wykonawców wskazuje na to, że spadek wartości całego rynku nie będzie bardzo głęboki. Największe spadki budownictwo ma już praktycznie za sobą i w II półroczu 2021 r. rynek będzie odrabiał zimowe zaległości – ocenia Sosna.
Według szacunków Spectisu skumulowana wartość portfeli zamówień największych firm w IV kwartale ub.r. wynosiła 60,4 mld zł, czwarty kwartał z rzędu utrzymując się na poziomie ponad 60 mld zł. W 2018 i 2019 r. wartość sięgała ponad 50 mld zł.
Zdaniem Sosny perspektywy na najbliższe lata są obiecujące, przy czym praktycznie w każdym z kilkunastu podsegmentów budownictwa koniunktura determinowana będzie innym zestawem czynników.
– Oczekujemy, że z trzech głównych części budownictwa najmocniej w wyniku epidemii koronawirusa ucierpi rynek niemieszkaniowy. Epidemia jednak tylko przyspieszyła i pogłębiła spadki, które już w 2019 r. zapowiadały dane mówiące o 19–proc. spadku pozwoleń budowlanych. Co więcej, także rok 2020 r. przyniósł 10-proc. korektę. To nie świadczy zbyt dobrze o perspektywach budownictwa niemieszkaniowego – mówi Sosna. – Sytuacja prezentuje się dużo bezpieczniej w budownictwie mieszkaniowym, przy czym przestrzegałbym przed zbytnim optymizmem. Ubiegły rok zakończył się 6-proc. spadkiem liczby mieszkań, których budowę rozpoczęto, a sprzedaż mieszkań deweloperskich w największych aglomeracjach skurczyła się o blisko 20 proc. Korektę na rynku deweloperskim widać obecnie szczególnie w Warszawie. Na szczęście dzięki podjętym działaniom antykryzysowym – takim jak zastrzyk środków do sektora przedsiębiorstw w ramach tarczy finansowej, obniżka stóp procentowych oraz ochrona miejsc pracy – popyt na mieszkania powraca już do wysokiego poziomu z lat 2018–2019 – dodaje.
Jeśli chodzi o budownictwo inżynieryjne, rynek wiąże bardzo duże nadzieje z nową pulą środków unijnych (dotyczy to zarówno nowej perspektywy unijnej na lata 2021–2027 jak i notującego opóźnienie Funduszu Odbudowy). – Wpływ tego na wolumen inwestycji zauważalny będzie najwcześniej w przyszłym roku. W przypadku efektywnego wykorzystania środków z obu mechanizmów, w latach 2022–2023 rynek budowlany w Polsce powinien powrócić do trendu wzrostowego. Oczekujemy, że w najbliższych dwóch, trzech latach inwestycje GDDKiA i PKP PLK mogą być istotnym elementem stabilizującym koniunkturę w branży inżynieryjnej. Natomiast w przypadku sektora samorządowego widzimy istotne ryzyko spowolnienia inwestycyjnego – podsumowuje Sosna.
Po dużych wzrostach konsolidacja kursu
Pandemia i lockdown spowodowały spadek wartości indeksu WIG-budownictwo na początku marca ub.r. o 20 proc., do 1,85 tys. pkt. Po pierwszym szoku, kiedy się okazało, że place budów nie zostały administracyjnie zamknięte, a wirus nie dziesiątkuje brygad, na początku kwietnia indeks zaczął odbijać. W II połowie 2020 r. ustabilizował się na poziomie 3 tys. pkt. Kiedy się okazało, że pandemia nie wpływa na mocne zatrzymanie nowych inwestycji, w listopadzie kurs WIG-budownictwo znów parł na północ, by pod koniec stycznia ustabilizować się na poziomie 4 tys. pkt, najwięcej od prawie dekady.