Na przestrzeni lat domy maklerskie rywalizowały już na wielu płaszczyznach: rynku akcji, kontraktów terminowych czy też doradztwa inwestycyjnego. Teraz rywalizacja ta przenosi się na rynki zagraniczne. To oczywiście dobra wiadomość dla samych inwestorów indywidualnych. Dostęp do zagranicznych giełd jest bowiem coraz łatwiejszy, a także coraz tańszy.

Coraz dłuższa lista

Dostęp do rynków zagranicznych na podobnych zasadach, na jakich odbywa się handel na warszawskiej giełdzie, oferuje już właściwie większość domów maklerskich. Usługę tę znajdziemy chociażby w BM PKO BP, DM BOŚ, DM mBanku, BM Santander, DM Pekao, DM Banku Handlowego czy też X-Trade Brokers. Nad ofertą tą intensywnie pracuje też obecnie BM Alior Banku. Jak przedstawiciele firmy zapowiadali wcześniej na naszych łamach, ma być ona nie tylko łatwo dostępna, ale także atrakcyjna pod względem kosztów dla klientów.

Sam dostęp do rynków zagranicznych to już bowiem za mało. Zainteresowanie tą usługą wciąż jest co prawda stosunkowo niewielkie w skali całego biznesu maklerskiego, ale, co ważne, systematycznie rośnie. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro w Stanach Zjednoczonych, które są ulubionym rynkiem naszych inwestorów, hossa trwa w najlepsze, w przeciwieństwie do tego, co dzieje się na rodzimym rynku. Inwestorzy, chcąc odpowiedzieć na ten ruch, szukają więc najatrakcyjniejszej dla siebie oferty. Rywalizacja o klienta w domach maklerskich nabiera więc rumieńców.

Postęp cenowy

Nie tak dawno na obniżkę prowizji za handel na rynkach zagranicznych zdecydował się DM mBanku. Co najważniejsze, ścięta została minimalna wartość opłaty, która dość mocno dawała się we znaki inwestorom i sprawiała, że handel na innych parkietach był opłacalny tylko przy stosunkowo dużych kwotach. Obecnie prowizja minimalna w DM mBanku wynosi 19 zł (w przypadku rozliczania się w innej walucie jest to 5 EUR/USD/GBP), podczas gdy wcześniej było to 38 zł (standardowa stawka na rynku). – Od czasu obniżenia prowizji minimalnej o połowę liczba klientów inwestujących co miesiąc na rynkach zagranicznych wzrosła o ponad 30 proc., a liczba kupowanych przez klientów instrumentów finansowych o ponad 40 proc. Zwiększeniu uległa też liczba transakcji w przeliczeniu na jednego klienta. Warto jednak zaznaczyć, że trudno w jednoznaczny sposób przypisać wspomniane wzrosty jedynie obniżeniu prowizji. Przed zmianami zainteresowanie handlem za granicą też regularnie rosło, a w międzyczasie ulepszyliśmy nasz serwis także w innych obszarach, m.in. udostępniając rachunki IKE/IKZE klientom eMaklera oraz umożliwiając handel ETF-ami właśnie na rachunkach IKE/IKZE.Nie ulega jednak wątpliwości, że obniżenie prowizji minimalnej zachęciło do handlu większą liczbę inwestorów – mówi Kamil Szymański, wicedyrektor departamentu rynków regulowanych w DM mBanku. Możliwość inwestowania na rynkach zagranicznych za pośrednictwem kont IKE i IKZE dołącza do oferty także DM BOŚ. Broker myśli też o uatrakcyjnieniu handlu na innych giełdach również w aspekcie cenowym. – Już teraz mamy dość atrakcyjną ofertę, niemniej jednak cały czas pracujemy nad tym, aby obniżyć koszty dla inwestorów, tak abyśmy stali się jeszcze bardziej atrakcyjni na tle rynku – wskazywał we wtorek w Parkiet TV Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

O tę część rynku zamierza mocniej powalczyć także BM PKO BP. – Chciałbym, abyśmy byli jednym z podmiotów, które będą liderem tego rynku. Oczywiście prowizja zawsze ma znaczenie dla inwestorów. Klienci zwracają jednak uwagę też na inne elementy. Mam tu na myśli analizy i dostęp do notowań online. To są dzisiaj największe wyzwania. Sam dostęp do rynków zagranicznych jest na dobrym poziomie, ale inwestorzy chcą też dostępu do wiedzy właśnie w postaci analiz rynkowych – wskazywał nie tak dawno na łamach „Parkietu" Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP.