Ostatnio przybywa decyzji sądów o zabezpieczeniu powództwa przez zawieszenie płatności rat w sprawach frankowych. Najnowszym, głośnym przypadkiem jest ten ze środy, gdy okazało się, że sąd zabezpieczył spłatę rat wszystkim tym klientom mBanku z pozwu zbiorowego liczącego ponad 1700 osób, którzy spłacili już wypłacony początkowo kapitał w złotych.
Punkt dla klienta we frankowej rozgrywce
– Obserwuję, że przybywa decyzji sądów o zabezpieczeniu powództw klientów w postaci zawieszenia obowiązku płatności rat. Nie jest to jednak lawina – mówi Piotr Bodył-Szymala z Monitora Prawa Bankowego. – Od kilku tygodni obserwujemy tendencję wzrostową. Widać to zarówno w liczbie wniosków procesowych, jak i w wydanych nakazach zabezpieczenia wartości zgłoszonych roszczeń – informuje jeden z bankowców chcący zachować anonimowość. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele frankowiczów. – Z docierających informacji można zaobserwować, że zjawisko to zaczyna przybierać na sile i sądy coraz częściej udzielają zabezpieczeń przez zawieszenie płatności rat kredytu na czas trwania procesu – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny z kancelarii Bochenek i Wspólnicy.
Co to oznacza dla frankowiczów? Czy to przesłanka, że sąd przychyla się do ich argumentacji? – Zabezpieczenie roszczeń poprzez zawieszenie płatności rat kredytu wpływa pozytywnie na sytuację finansową kredytobiorcy. Jednak aby w pełni spełniało swoją funkcję, powinno zawierać również zabezpieczenie praw i obowiązków stron umowy poprzez zakazanie bankowi wypowiedzenia umowy kredytu oraz zakaz umieszczenia danych kredytobiorcy w rejestrze BIK do czasu zakończenia postępowania. Takie zabezpieczenie sprawia, że kredytobiorca przez czas procesu jest w pełni chroniony od negatywnych konsekwencji niespłacania rat w związku z udzielonym zabezpieczeniem. Uzyskując takie zabezpieczenie, można niejako poznać pogląd czy też stanowisko sądu w zakresie konkretnej sprawy. Należy jednak pamiętać, że we wniosku o udzielenie zabezpieczenia trzeba uprawdopodobnić swoje roszczenie i interes prawny, a nie je udowodnić. Oczywiście przeprowadzone później postępowanie dowodowe może zmienić optykę w sprawie, jednakże wydaje się to mało prawdopodobne przy aktualnym orzecznictwie – uważa Bochenek.