3 października 2019 r. zapadł głośny wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie p. Dziubaków, małżeństwa procesującego się z Raiffeisenem w sprawie hipoteki frankowej. Wyrok okazał się korzystny nie tylko dla nich samych, ale też istotnie wpłynął na linię orzeczniczą w sprawach frankowych w Polsce.
Pierwszy tak mocny rok dla klientów
Od początku października do końca sierpnia naliczyliśmy 510 wyroków, które w naszym kraju zapadły w takich postępowaniach sądowych. Z tego 435, czyli około 85 proc., oznaczało wygraną klientów (w zdecydowanej większości były to wyroki I instancji) – wynika z danych zebranych przez kancelarię Votum, która obsługuje frankowiczów. Blisko 10 proc. to porażki klientów, a pozostałe 5 proc. uchylenia wcześniejszych wyroków. Podkreślamy, że nie ma publicznie dostępnej bazy orzeczeń w sprawach frankowych, która zawierałaby wszystkie wyroki, więc wyroków prawdopodobnie mogło być o kilkanaście procent więcej, co i tak nie zmieniłoby istotnie głównego wniosku – klienci wygrywają znacznie częściej niż banki. Biorąc pod uwagę wygrane przez klientów sprawy, dominują unieważnienia umów. Jest ich więcej niż tzw. odfrankowień, a proporcje to około 75 do 25 proc. Ale jeszcze na przełomie lat ubiegłego i tego roku proporcje były mniej więcej 50:50.
Wzięliśmy pod lupę sytuację poszczególnych banków, najbardziej zaangażowanych w te sporne kredyty. Przez ostatnie 11 miesięcy najwyższy wskaźnik przegrywanych spraw miały Raiffeisen (96 proc., wygrał 3 proc., reszta to uchylenia poprzednich wyroków), Millennium (92 proc., wygrał tylko 4 proc.) oraz Getin Noble Bank (91 proc., wygrał tylko 2 proc.). W Santander Banku Polska było to 88 proc., grupa wygrała 6 proc. rozstrzygniętych sporów z klientami w tym czasie (dane obejmują również Santander Consumer Bank, który zanotował 11 porażek, czyli przegrał we wszystkich wyrokach, do których udało nam się dotrzeć). W mBanku wskaźnik przegranych przez niego spraw to 87 proc., korzystne zaś było dla niego 10 proc. zapadłych dotąd wyroków. Najlepiej wypadł PKO BP, dla którego wskaźniki te wyniosły odpowiednio 78 proc. i 13 proc.
Decyduje struktura portfela i umów
Na ile dane te mogą być wskazówką do tego, które z banków najczęściej mogą prawomocnie przegrywać w sądach, przez co będą ponosić wysokie koszty realizacji wyroków? – Warto podkreślić, że pomimo tożsamości problemu mechanizmu przeliczeniowego umowy poszczególnych banków różnią się treścią i konstrukcją, co może wpłynąć na szybkość procedowania w sądach oraz zakres zapadających rozstrzygnięć. Na pewno na intensywność zapadających wyroków przeciwko konkretnemu bankowi wpływa wielkość posiadanego portfela kredytów powiązanych z kursem waluty obcej oraz determinacja kredytobiorców, a ta w ostatnim czasie jest bardzo duża. Dodatkową okolicznością, wpływającą na zwiększoną liczbę rozstrzygnięć, może być fakt posiadania przez bank postanowienia umownego umieszczonego w rejestrze klauzul niedozwolonych, jak to jest teraz w przypadku mBanku czy Banku Millennium – mówi Wojciech Bochenek, radca prawny z Kancelarii Bochenek i Wspólnicy.
Spore znaczenie może mieć także struktura frankowego portfela. Istnieją trzy główne typy takich hipotek: czysto walutowe oraz denominowane i indeksowane do obcej waluty. Te pierwsze są „najbezpieczniejsze" dla banku i klientom trudno je kwestionować. Denominowane uważane były – choć prawnicy mają co do tego różne zdanie – za bezpieczniejsze dla banków niż indeksowane, które są najbardziej podatne na unieważnienie lub odfrankowienie – ale i klienci mający kredyty denominowane czasami wygrywają z bankami. Sytuacja banków różni się pod tym względem. Millennium i mBank mają wyłącznie indeksowane umowy, ich zdecydowaną przewagę ma też Getin Noble Bank. W Santanderze około 80 proc. to kredyty indeksowane. Odwrotnie jest w PKO BP, którego 90 proc. portfela to umowy denominowane. BNP Paribas ma najbezpieczniejszy portfel – denominowane kredyty stanowią 43 proc., a walutowe 57 proc. całości jego frankowego portfela hipotecznego (bank nie ma umów indeksowanych).