Jak ocenia pan dzisiejsze wyniki PZU, który jest akcjonariuszem banków Pekao i Aliora?
Sam zysk netto wprawdzie jest zgodny z oczekiwaniami, ale wyniki pochodzą z innych segmentów, niż się spodziewałem. Rentowność ubezpieczeń na życie, która mocno była dotknięta pandemią w ostatnich kilku kwartałach, wróciła do poziomów sprzed pandemii rzędu 20 proc. netto. To lepiej, niż zakładaliśmy. Gorzej zaś wypadł segment ubezpieczeń majątkowych, prawdopodobnie głównie te samochodowe. Patrząc wprzód dochodzimy do wniosku, że prawdopodobnie bardzo dobre wyniki ubezpieczeń na życie pogorszą się w kolejnym kwartale ze względu na następną falę pandemii. Dlatego trochę negatywnie odbieram wyniki PZU. Poza tym jednym z głównych tematów dla tej spółki jest dywidenda, a wyceny jej sporych przecież portfeli obligacji spadają, co uderzy we wskaźniki wypłacalności. Czekamy zatem na informacje o dywidendzie. PZU wypada blado na tle banków. W pandemii ich wyniki zaciążyły na PZU, który musiał spisać część inwestycji w banki, to teraz ich wkład w wyniki był mocno pozytywny. Mamy teraz wyraźną preferencję w kierunku banków kosztem inwestycji w PZU i inne spółki finansowe.
III kwartał dla sektora bankowego był lepszy od oczekiwań. Co o tym zdecydowało?
To był dobry okres dla branży, choć nie był jeszcze tak dobry, jak będą kolejne kwartały dzięki zwłaszcza podwyżce stóp. Całkiem przyzwoita była poprawa wynika odsetkowego mimo wciąż niemal zerowych stóp w III kwartale. Bankom pomogła większa aktywność klientów i rekordową sprzedaż hipotek i wyraźne odbicie sprzedaży kredytów konsumenckich. Wyniki wsparła też bardzo duża transakcyjna aktywność klientów, m.in. dzięki udanym wakacjom, co przełożyło się na większą liczbę operacji kartami czy wymiany walut. Pozytywne była dalsza poprawa otoczenia makroekonomicznego, co pozwoliło poprawiać jakość portfela kredytów i utrzymać niskie koszty ryzyka.