Za wakacje kredytowe w każdej formie zapłacą banki

Ulgi w spłacie rat kredytów mieszkaniowych wciąż wydają się koniecznością. I chociaż nie do końca wiadomo, jaki będą miały kształt w 2024 roku, pewne jest, że wszystkie koszty poniosą kredytodawcy, a nie przykładowo budżet państwa.

Publikacja: 20.11.2023 21:00

Wakacje kredytowe dla tych, którzy zaciągnęli kredyt na zakup mieszkania, będę obowiązywać także w 2

Wakacje kredytowe dla tych, którzy zaciągnęli kredyt na zakup mieszkania, będę obowiązywać także w 2024 r., choć w nieco okrojonej formule.

Foto: Fot. AdobeStock

Zgodnie z obietnicą rząd PiS skierował do Sejmu projekt ustawy przedłużającej wakacje kredytowe na 2024 r. Jeszcze w poniedziałek projekt ten nie miał nadanego tzw. numeru druku i nie wiadomo, kiedy i czy będzie procedowany. Ale biorąc pod uwagę deklaracje nowego marszałka Sejmu Szymona Hołowni o likwidacji tzw. sejmowej zamrażarki, bardzo prawdopodobne jest, że posłowie wkrótce się nad tym projektem pochylą.

Nowe zasady

Zakłada on, że wakacje kredytowe będę obowiązywać także w 2024 r., choć w nieco okrojonej formie. O ile bowiem dotychczas (za 2022 i 2023 r.) mogli z nich skorzystać wszyscy spłacający mieszkaniowe kredyty w złotych zaciągnięte przed 1 lipca 2022 r., o tyle w przyszłym roku dostęp do ulg ma zależeć od wartości zobowiązania. I tak wszyscy, którzy mają kredyty do 400 tys. zł, będą mogli ubiegać się w prosty sposób o możliwość zawieszania czterech miesięcznych rat (chodzi o jedną ratę na kwartał). Wystarczy złożyć do banku odpowiedni wniosek, który powinien być rozpatrzony niemal automatycznie.

W przypadku kredytów o wartości 400–800 tys. zł sprawa ma być bardziej skomplikowana. By zasłużyć na wakacje, kredytobiorca musiałby wykazać, że wydatki związane z obsługą miesięcznej raty kapitałowej i odsetkowej kredytu przekraczają połowę miesięcznego dochodu jego gospodarstwa domowego. W przypadku zaś kredytów powyżej 800 tys. już żadne preferencje mają nie przysługiwać.

8 mld zł

tyle mogą wynieść dla banków koszty wakacji kredytowych w 2024 r. przy założeniu 100-procenotowej partycypacji – szacuje rząd

Ogromne koszty

Pomimo wprowadzenia tych ograniczeń liczba potencjalnych chętnych wydaje się i tak bardzo duża. Jak szacuje rząd, wakacje kredytowe w nowej formule mogą objąć nawet 1,72 mln umów kredytów wobec 1,97 mln dotychczas uprawnionych. I choć wyraźnie mniejsza ma być wartość kredytów objętych wakacjami – spadek do ok. 268 mld zł z 390 mld zł – to koszty ogółem wsparcia mają być ogromne.

Rząd w uzasadnieniu oszacował je na ok. 8 mld zł dla całego sektora bankowego przy założeniu, że skorzystają wszyscy, którym ulgi w spłacie rat będą przysługiwać. Przy czym 7,7 mld zł to „prezent” dla osób z kredytami o wartości do 400 tys. zł, a 357 mln zł – dla posiadaczy kredytów o wartości 400–800 tys. zł.

1,72 mln

tyle umów kredytów mieszkaniowych w złotych może być objętych wakacjami kredytowymi w przyszłym roku – wynika z uzasadnienia odpowiedniej ustawy.

Koszty rządowego programu wsparcia kredytobiorców w całości ponoszą banki, obniżając przychody odsetkowe i negatywnie wpływając na poziom zysków. I banki już wyliczają, jakie straty na nowym pomyśle rządu PiS mogą ponieść.

– Według naszych szacunków, wpływ tego rozwiązania na wyniki banku wyniesie ok 1,3 mld zł – mówił podczas ostatniej konferencji prasowej Dariusz Szwed, prezes PKO BP. Koszty poprzednich wakacji kredytowych dla tego banku wyniosły 3,1 mld zł.

Czytaj więcej

Przybywa kredytów hipotecznych, nie tylko bezpiecznych

Banki już szacują straty

Bank Pekao ocenia, że ewentualne przedłużenie wakacji kredytowych na 2024 r. może kosztować go 800 mln do 1 mld zł, przy założeniu pewnego poziomu partycypacji i obowiązywaniu przez jeden rok. W roku 2022 Pekao zawiązało rezerwę na dwuletnie wakacje w kwocie 2 mld zł.

– Nasze szacunki wynoszą około 400 mln zł, to bardzo znacząca kwota – mówił z kolei Cezary Stypułkowski, prezes mBanku. Łączny negatywny wpływ wakacji kredytowych na przychody w 2022 r. wyniósł 1,3 mld zł.

Inne banki nie podają swoich szacunków, dopóki odpowiednia ustawa nie wejdzie w życie. Niemniej można szacować, że nowe roczne moratorium w spłacie rat na 2024 r. może kosztować ok. 40 proc. dotychczasowych dwuletnich wakacji dostępnych dla wszystkich. Przy założeniu stuprocentowej partycypacji byłoby to właśnie ok. 8 mld zł, a przy udziale na poziomie ok. 60 proc. uprawnionych (jak to ma miejsce obecnie) – ok. 5–6 mld zł.

Czytaj więcej

Banki biją rekordy zysków. Zarobiły cztery razy więcej niż rok wcześniej

Tylko dla potrzebujących

Jednocześnie bankowcy podkreślają, że ze względu na wysokie koszty wakacji kredytowych nawet w nieco okrojonej formie w ogóle nie powinno się ich wprowadzać. Przykładowo prezes Szwed wskazywał, że w jego opinii właściwym podmiotem, do którego powinni zwracać się kredytobiorcy, którzy mają kłopoty z obsługą kredytu, jest Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. P

odobnie uważają też władze ING Banku Śląskiego i innych banków. Co prawda na FWK również składają się banki, a na koniec września bilans tego funduszu wynosił niemal 1,9 mld zł, ale to znacznie mniejsze kwoty niż straty z tytułu wakacji kredytowych.

Najważniejsze jednak pytanie brzmi, jakie podejście do programów wsparcia kredytobiorców będzie miał rząd koalicji demokratycznej. Tu decyzje nie są jeszcze znane, jednak poseł Andrzej Domański, kandydat Kolacji Obywatelskiej na nowego szefa Ministerstwa Finansów, mówił niedawno w Radiu ZET, że jego zdaniem taka pomoc powinna być ograniczona do tych osób, które faktycznie jej potrzebują.

Za małe obniżki

Jego zdaniem, jeśli wakacje kredytowe miałyby obowiązywać w przyszłym roku, to „nie w takiej formie, jak do tej pory”. – Pamiętajmy, że wakacje kredytowe były wprowadzane w dosyć szczególnej sytuacji: inflacja, nad którą nie zapanował NBP, potężna inflacja, która pustoszyła portfele Polaków, spowodowała również później gwałtowne podwyżki stóp procentowych i w konsekwencji skokowy wzrost rat kredytów – powiedział Domański. Ale jak dodał, obecnie warunki rynkowe ulegają zmianie, stopy procentowe powoli, ale są obniżane.

Rzeczywiście, stopy NBP są obecnie o 1 pkt procentowy niższe wobec poziomu 6,75 proc. od września 2022 r. do września 2023 r.

– Nie mniej patrząc z punktu widzenia kredytobiorców, wciąż istnieje potrzeba wakacji kredytowych, choć ich zakres i formuła zależy od woli polityków – komentuje Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors. – Zwłaszcza dla osób, które zaciągały swoje kredyty w latach 2020–2021, a dla których raty wciąż są mniej więcej dwa razy wyższe, mimo obniżki stóp.

Obsługa zobowiązań stanowi w takich przypadkach dużo większe obciążenie domowego budżetu niż w okresie, gdy decydowali się na kredyt. Minęło za mało czasu, by ich sytuacja na rynku pracy i sytuacja finansowa mogły poprawić się tyle, by mogli „wyrosnąć” ze swoich długów – zaznacza Sadowski.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty