Dane historyczne pokazują, że cykle prosperity pojawiają się co 5 – 7 lat. Po pierwszej hossie na warszawskiej giełdzie w 1993 r. przyszły kolejne związane z bańką internetową na przełomie wieku i rynkiem nieruchomości w latach 2003 – 2007. Można przypuszczać, że nadchodzi czas na kolejny boom inwestycyjny. Zapytaliśmy analityków, czy sektor odnawialnych źródeł energii może równie skutecznie przyciągnąć inwestorów.
Według Franciszka Wojtala, analityka Domu Maklerskiego Millennium, można już wprawdzie określić stopę zwrotu z inwestycji w energię odnawialną. Niepewność wprowadza jednak nieznany jeszcze kształt nowej ustawy o OZE.
– W przeciwieństwie do rynku nieruchomości i bańki internetowej w przypadku inwestycji w odnawialne źródła energii stopa zwrotu jest znana z wyprzedzeniem. Do zwiększenia nakładów na OZE przyczyni się unijne prawo, które zobowiązuje Polskę do produkcji co najmniej 15 proc. zielonej energii w krajowym bilansie energetycznym w 2020 r. Trwają prace nad nową ustawą o OZE, których wynik nie jest jeszcze znany. Czynnik ten tymczasowo ogranicza inwestycje w sektorze – uważa Franciszek Wojtal. Jego zdaniem strategie firm energetycznych zrealizowane są w zaledwie kilkunastu procentach, dlatego należy się spodziewać dalszego wzrostu inwestycji w odnawialne źródła energii.
Rynek mocno regulowany
W opinii Kamila Kliszcza, analityka Domu Inwestycyjnego BRE Banku, rozwój polskiej zielonej energii determinują przede wszystkim czynniki prawne.
– Rynek OZE jest mocno regulowany i biznes z nim związany opiera się na systemie wsparcia. Jego nowy kształt nie jest jeszcze znany, dlatego inwestorzy nie są w stanie oszacować rentowności swoich przedsięwzięć i wiele projektów jest wstrzymywanych – tłumaczy Kliszcz.