Prezes giełdowej spółki jest oceniany jak olimpijczyk

Dążenie publiki do podziwiania formy sportowca w jednym danym momencie jego kariery ma dużo wspólnego z porównywaniem „osiągów” menedżerów

Aktualizacja: 13.02.2017 00:26 Publikacja: 16.08.2012 06:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: Archiwum

Jak po każdej dużej imprezie sportowej zabieramy się do rozliczania – dlaczego tak słabo wypadliśmy i kto jest temu winien. A może po prostu stawiamy naszym sportowcom poprzeczkę zbyt wysoko, wymagając od nich medali olimpijskich? Jeśli przeanalizujemy klasyfikację medalową, to widać z niej wyraźnie, że przed nami są jedynie kraje dużo bogatsze, które stać na finansowanie sportu i kraje dużo biedniejsze, w których sport jest często jedyną szansą na dostatnie życie (nieliczne wyjątki można wytłumaczyć pewną dozą losowości przy zdobywaniu medali). Innym wyjaśnieniem może być wada metodologiczna – może klasyfikacja medalowa jest niewłaściwą metodą oceny występów naszych sportowców? Może należałoby wypracować inne wskaźniki, według których moglibyśmy lepiej oceniać sukcesy sportowców i wyczynowców w innych branżach?

Krzywdząca klasyfikacja

W mojej opinii klasyfikacja, która bierze pod uwagę wyłącznie najlepsze trzy rezultaty osiągnięte jednego dnia raz na 4?lata jest z natury rzeczy krzywdząca. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy o medalu decydują centymetry, ułamki sekund czy dekagramy. Jeśli pierwszych czterech zawodników miało bardzo zbliżone rezultaty, a pozostałych dwudziestu wyraźnie odstaje, to zdobywca 4 miejsca staje się większym przegranym, niż np. zdobywca 15 miejsca. Bo to na nim koncentruje się uwaga mediów i żal kibiców (w zdecydowanej większości osób, które nigdy sportu nie uprawiały), że przecież wystarczyło „tylko" nieznacznie poprawić rezultat.

Jeśli chcielibyśmy w sensowny sposób mierzyć wyniki sportowców, to należałoby porównywać  osiągnięte rezultaty w wartościach bezwzględnych

Jeśli chcielibyśmy w sensowny sposób mierzyć wyniki sportowców, to należałoby porównywać nie tyle miejsce, które zajęli (bo to przecież w dużej mierze zależy od dyspozycji innych), ale osiągnięte rezultaty w wartościach bezwzględnych – czas, odległość, ciężar, liczba punktów etc. I należałoby to porównywać nie tylko w odniesieniu do jednej imprezy organizowanej co 4 lata, ale w perspektywie czasowej całej kariery danego sportowca. Tylko w niektórych dyscyplinach sportu prowadzone są rankingi pozwalające na dokonanie takiej oceny, a w wielu innych pozostajemy na łasce mediów przedstawiających wyrywkowe informacje o sukcesach i porażkach poszczególnych sportowców.

Sportowiec jak menedżer

Ale lud chce igrzysk nie po to, aby wykonywać jakieś ćwiczenia intelektualne, tylko po to, żeby czcić „herosów" i „gladiatorów". I dlatego wynik bezpośredniej rywalizacji jest najważniejszy. To dążenie publiki do podziwiania formy sportowca w jednym danym momencie jego kariery ma dużo wspólnego z porównywaniem „osiągów" menedżerów – również w bardzo krótkim okresie. Uczestnicy rynku często ulegają pokusie porównywania wyników, nie zaś ich analizy w ujęciu bezwzględnym. Czyli ważne jest nie to, czy spółka zarządzana jest dobrze, ale czy zarządzana jest najlepiej, czy mieści się na podium. A żaden menedżer nie wie przecież ex ante jakie będą wyniki konkurentów. Ostrożnościowo zakłada, że będą bardzo dobre, więc sam musi dążyć do osiągnięcia wyników lepszych, niż te wyimaginowane.

Dlatego na menedżerów wywierana jest różnego rodzaju presja nadmiernego konkurowania nawet w obszarach, w których konkurowanie niekoniecznie ma sens, np. maksymalizowania portfela zleceń, udziału w rynku, etc. I podobnie jak przygotowania do realizacji wyników sportowych zdeterminowane są nie indywidualnymi predyspozycjami sportowca, ale kalendarzem olimpiad, mistrzostw świata i różnych mityngów, tak przygotowania do realizacji wyników biznesowych zdeterminowane są niekoniecznie aktualnymi potrzebami spółki, ale kalendarzem kadencji władz, WZA, NWZA. Dodatkowo, pomiędzy tymi wydarzeniami, menedżerowie zmuszeni są do ciągłego osiągania najlepszych wyników, a jeśli tego nie dokonają, to narażeni są na agresję „kibiców" w przypadku niezadowalającego poziomu notowań przejawiającą się możliwością zmiany władz czy wręcz wrogiego przejęcia.

Lud chce igrzysk nie po to, aby wykonywać jakieś ćwiczenia intelektualne, tylko po to, żeby czcić herosów i gladiatorów

Krótkoterminowe ujęcie

Powyższe czynniki powodują, że menedżerowie notowanych spółek zmuszeni są do działania w ujęciu krótkoterminowym i do tego pod presją porównywania do nieznanych danych. Oceniany nie jest bezwzględny wynik, ale relacja do wyników osiąganych przez innych. A przecież lepsze wyniki osiągane przez innych mogą wynikać (i najczęściej wynikają) z bardziej ryzykownego podejścia do biznesu. Dlatego menedżerowie zmuszeni są do podejmowania coraz większego ryzyka i rezultaty tego są aż nazbyt widoczne (zwłaszcza na rynkach uznawanych za bardziej rozwinięte od naszego).

Krzywdząca klasyfikacja

Co możemy zrobić, aby menedżerowie mieli mniejszą presję na ponoszenie ryzyka? Recepta jest o tyle prosta, co nierealna – powinniśmy zmienić nasze podejście do oceny rzeczywistości we wszelkich obszarach życia – od olimpiady, poprzez rynek finansowy, po wybory powszechne. Oceny powinniśmy dokonywać w oparciu o dane obejmujące możliwie długi okres, nie zaś koncentrować się na spektakularnych wpadkach lub sukcesach poszczególnych osób. Wprawdzie media nam w tym nie pomogą, bo kto będzie pisał o szarej rzeczywistości, pracy u podstaw, monotonnym budowaniu wartości firmy? Ale jesteśmy w tej szczęśliwej sytuacji, że rynek dostarcza nam dużo danych – możemy zatem i powinniśmy, choćby w tym aspekcie, dokonywać oceny w ujęciu długookresowym, dla dobra naszych inwestycji. A z czasem może udałoby się „wyeksportować" takie podejście również do innych dziedzin życia?

Rozpoczęliśmy ścisłą współpracę ze Stowarzyszeniem Emitentów Giełdowych

Przedstawiciele emitentów już niemal od dwóch miesięcy poruszają na naszych łamach ważne sprawy (m.in. problemy zmiany przepisów) dotyczące rynku kapitałowego, a przede wszystkich spółek notowanych na warszawskiej giełdzie

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?