Euforia po ogłoszeniu przez Europejski Bank Centralny gotowości do interwencyjnego skupu obligacji państw strefy euro (program OMT), dotknęła w piątek azjatyckich giełd. Tokijski indeks Nikkei 225 skoczył o 2,2 proc., a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, wzrósł o 3 proc. Dobre nastroje udzieliły się również inwestorom na rynku obligacji, gdzie rentowność hiszpańskich dziesięciolatek spadła do 5,7 proc. Euro umocniło się wobec dolara do poziomu z połowy maja. Europejskie giełdy rosły jednak w ciągu dnia dosyć umiarkowanie, a tempo zwyżek zwolniło po publikacji nie najlepszych danych z rynku pracy w USA.
Niepewność i nadzieje na QE3
W sierpniu przybyło w USA 96 tys. etatów, po wzroście o 141 tys. w lipcu. To spore rozczarowanie, gdyż analitycy spodziewali się wzrostu o 130 tys. Co prawda stopa bezrobocia niespodziewanie spadła z 8,3 proc. do 8,1 proc., ale było to spowodowane głównie tym, że więcej ludzi opuszczało rynek pracy. Odsetek Amerykanów mających posadę lub jej szukających spadł do 63,5 proc., najniższego poziomu od września 1981 r.
Słabe dane z rynku pracy to oznaka tego, że amerykańscy przedsiębiorcy nie palą się do zwiększania zatrudnienia zanim opadnie mgła przedwyborczej niepewności. – Na razie jest zbyt wiele niewiadomych dotyczących podatków i cięć wydatków. Gospodarka już zaczyna to odczuwać – uważa Robert Dye, główny ekonomista firmy Comerica.
Dane z USA przyczyniły się w piątek do wyhamowania zwyżek na giełdach, ale nie doprowadziły do dramatycznych zmian na rynku. Część inwestorów uznała bowiem, że gorsze dane z rynku pracy mogą być dla Fedu argumentem za przeprowadzeniem trzeciej rundy ilościowego rozluźniania polityki pieniężnej (QE3).
Bank Goldman Sachs spodziewa się, że Fed może się zdecydować na QE3 już w przyszłym tygodniu. O tym, że QE3 jest coraz bliżej, mówi również rynkowy guru Bill Gross, zarządzający funduszu PIMCO.