Indeksy zagraniczne będą rosnąć

Analiza techniczna: na wykresach zagranicznych indeksów widać potencjał do zwyżek. Rodzime wskaźniki mogą w końcu na tym skorzystać.

Aktualizacja: 11.02.2017 00:35 Publikacja: 17.07.2013 14:00

Indeksy zagraniczne będą rosnąć

Foto: Bloomberg

36,6 proc. zyskał od stycznia japoński Nikkei 225 i jest jednym z najsilniejszych wskaźników na świecie. Dla porównania, WIG stracił w ostatnich sześciu miesiącach 4 proc., a przyczyną była zapowiadana przez rząd reforma OFE. Ta rozbieżność może jednak ulec korzystnej zmianie. Analitycy techniczni dostrzegają na wykresach giełd zagranicznych przestrzeń do zwyżek, a i w fundamentach pojawiają się optymistyczne sygnały. A skoro paliwo do wzrostu jest zarówno na wykresach, jak i w twardych danych makro, to może drugą połowę tego roku uda się zaliczyć do udanych?

Byczy układ kresek

Najbardziej optymistycznie prezentują się wykresy indeksów w Tokio i Nowym Jorku. Japoński Nikkei 225 walczy właśnie o powrót do długoterminowego trendu wzrostowego i ma przed sobą opór 15 942 pkt, wyznaczony przez tegoroczne maksimum. Jeśli pułap ten zostanie pokonany, to na gruncie analizy technicznej można będzie oczekiwać ruchu do 18 300 pkt, czyli zwyżki aż o 14,8 proc. Na Wall Street z kolei trwa walka o nowe rekordy wszech czasów. W cenach zamknięcia zostały one już ustanowione (1682,5 pkt), a w intra-day brakuje zaledwie kilku punkcików. Według analityków pokonanie oporu 1700 pkt otworzy drogę do 1750 pkt.

Gdyby scenariusz przełamywania oporów „przywędrował" również na warszawski rynek, to w krótkim terminie powinniśmy oczekiwać ruchu indeksu WIG do tegorocznego szczytu 48 572 pkt. Taką możliwość wspiera fakt, że sekwencja coraz wyżej położonych dołków w trwającym od czerwca 2012 r. trendzie wzrostowym nie została przerwana (czerwcowy dołek 43 329 pkt jest powyżej kwietniowego 42 842 pkt). Ewentualne przebicie 48 572 pkt będzie z kolei sygnałem do zwyżki w rejon maksimów z 2011 r. w okolicy 50 000 pkt.

W krótkim terminie naszym indeksom powinno sprzyjać zachowanie niemieckiego DAX. Eksperci uważają, że indeks ma przed sobą ruch do tegorocznego „sufitu", czyli 8553 pkt. Jego osiągnięcie może jednak skutkować wyprzedażą, ponieważ na wykresie powstanie formacja podwójnego szczytu. Optymistyczne nastroje może też temperować zachowanie giełdy brazylijskiej. Indeks Bovespa stracił od początku roku 25 proc. i na rynku wciąż dominują niedźwiedzie nastroje.

Dla naszych inwestorów najbardziej liczą się notowania na głównych parkietach USA, Azji i Europy, ale w nerwowych czasach nastroje i sposób podejmowania decyzji mogą ulec diametralnej zmianie z dnia na dzień. Gdyby więc optymizm z głównych parkietów nie przeniósł się nad Wisłę i indeks WIG spadł poniżej strefy wsparcia 43 329 pkt – 42842 pkt, będzie to oznaka słabości naszego rynku i sygnał do spadku przynajmniej do 42 000 pkt.

Znikają fundamentalne demony

Za pozytywnym scenariuszem przełamywania oporów zdają się jednak przemawiać fundamenty. Najważniejsze „demony", które tłumiły nasz rynek w ostatnim czasie, stają się coraz mniej straszne. Po pierwsze, oddala się zapowiadane od dawna ograniczenie programu luzowania polityki pieniężnej w USA (QE3). Na razie rynki zostały nakarmione słownymi deklaracjami szefa Fedu Bena Bernanke, ale wydaje się, że ciągle utrzymujące się za oceanem wysokie bezrobocie będzie powstrzymywało władze monetarne od przecięcia finansowej pępowiny. Po drugie, rynki wschodzące oswoiły się już z niższym od oczekiwań wzrostem PKB w Chinach. A skoro zdyskontowaliśmy już osłabienie gospodarki Państwa Środka, to dane potwierdzające pogorszenie koniunktury nie powinny już straszyć.

Trzeci argument ma bardziej lokalny charakter. Chodzi o reformę OFE. Wprawdzie nie wszystko zostało jeszcze powiedziane, ale nakreślone przez rząd możliwe kierunki zmian zmniejszają niepewność wśród inwestorów i ryzyko gwałtownych zmian kursów akcji. Oby nie było negatywnych niespodzianek. I po czwarte – krajowa gospodarka najgorsze zdaje się mieć już za sobą. Choć na znaczące jej przyspieszenie też nie ma co liczyć.

[email protected]

Kuszą cię indeksy zagraniczne? Szans na zarobek jest kilka

Fundusze ETF

* Gracze, którzy chcą zainwestować w zagraniczne indeksy, mogą wykorzystać m.in. notowane na warszawskiej giełdzie fundusze ETF. Oferta GPW pod tym względem jest jednak stosunkowo uboga. Inwestorzy do dyspozycji mają jedynie fundusze naśladujące zachowanie dwóch indeksów zagranicznych – niemieckiego DAX oraz amerykańskiego S&P 500. Mimo że pojawiły się one w obrocie w maju 2011 r., wciąż nie cieszą się zbytnią popularnością. Graczy nie zachęcają do inwestycji w ETF-y nawet stosunkowo niewysokie koszty. Opłaty za zarządzanie są o rząd wielkości niższe od średnich opłat pobieranych przez tradycyjne TFI. W giełdowym obrocie jednostkami ETF nie występują ponadto opłaty przy wejściu czy wyjściu z funduszu (ale trzeba liczyć się z prowizją maklerską od handlu jednostkami).

Kontrakty CFD

* Kontrakty na różnice kursowe (CFD) są chyba najpopularniejszymi instrumentami, za pomocą których inwestorzy grają na zmiany zagranicznych indeksów. Są one dostępne na platformach foreksowych (transakcyjnych). Są to instrumenty dość ryzykowne – dzięki mechanizmowi dźwigni finansowej w stosunkowo krótkim czasie można dzięki nim uzyskać imponujące stopy zwrotu, ale też w przypadku błędnego obstawienia kierunku zmian na rynku (CFD dają możliwość gry zarówno „na długo", jak i „na krótko") stracić nawet całość zainwestowanych pieniędzy. W ofercie platform foreksowych można znaleźć od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu kontraktów CFD na zagraniczne indeksy giełdowe. W większości przypadków kosztem ponoszonym przez klienta przy inwestycjach w te kontrakty jest spread, czyli różnica między ofertą zakupu a sprzedaży w momencie otwierania pozycji.

Oferta domów maklerskich

* W ciągu kilku ostatnich lat wiele tradycyjnych domów maklerskich postanowiło rozszerzyć swoją ofertę o dostęp do rynków zagranicznych. Inwestorzy bez problemu mogą dziś za ich pośrednictwem inwestować w spółki z całego świata czy też notowane na innych rynkach kontrakty na zagraniczne indeksy. Jak podkreślają maklerzy, co prawda widać coraz większe zainteresowanie klientów inwestycjami na innych rynkach, jednak wciąż odsetek takich osób jest niewielki. Głównym powodem, dla którego inwestorzy omijają zagraniczne rynki, są wysokie koszty zawierania transakcji. Zaczynają się one nierzadko od kilkudziesięciu euro czy dolarów od pojedynczej transakcji.

Produkty strukturyzowane

* Zainteresowani inwestycjami w zagraniczne indeksy mogą skorzystać również z notowanych na GPW produktów strukturyzowanych. Inwestycja w nie wiąże się z podobnymi kosztami jak w przypadku handlu akcjami. Obecnie w ofercie jest kilkadziesiąt produktów opartych na zagranicznych indeksach giełdowych.

Analitycy techniczni przyglądają się wykresom indeksów giełd zagranicznych: niemieckiej, brazylijskiej, Japońskiej oraz amerykańskiej

Piotr Neidek, analityk DI BRE Banku

Czerwcowe spadki doprowadziły do przerwania dna majowej białej świeczki, w wyniku czego DAX cofnął się pod szczyty hossy z 2007 r., co jest negatywnym sygnałem dla Xetry. Obecnie istnieje bardzo duże ryzyko zbudowania długoterminowego podwójnego szczytu i aby spadkowy scenariusz dla Deutsche Boerse został zanegowany, DAX musiałby ponownie wspiąć się na nowe historyczne ekstrema – w ten sposób dojdzie do zanegowania czerwcowego miesięcznego sygnału sprzedaży.

Na chwilę obecną niemiecki indeks utrzymuje się powyżej linii rocznego układu wzrostowego, a dzienne wskaźniki generują zielone światło umożliwiające zaatakowanie tegorocznego sufitu (8553 pkt). Z punktu widzenia teorii fal Elliotta istnieją jednak silne przesłanki dla koncepcji zakładającej wejście Xetry w spadkowy układ A-B-C, w którym testowanie strefy 7000 pkt jest wysoce realne. Pomiędzy marcowym a majowym szczytem doszło do negatywnej dywergencji według tygodniowego RSI, a podobna sytuacja miała miejsce w okresie luty–kwiecień 2011 r., poprzedzając okres spadkowy na światowych rynkach kapitałowych. Niepokojąca jest także rozbieżność pomiędzy Xetrą a S&P500, gdyż nowe szczyty amerykańskiego indeksu nie są potwierdzone przez DAX, a taka dywergencja miała już miejsce w październiku 2007 r. Wówczas także inny benchmark DJTA ostrzegał przed zmianą trendu i obecnie ten indeks transportowy także to czyni – podobnie jak odwrotnie skorelowane kontrakty na jankeskie Bondy, które szykują się do wzrostowej kontry.

Katarzyna Płaczek, analityk DM IDMSA

Bovespa należy do indeksów, którym udało się odrobić całe straty z bessy, która zaczęła się w połowie 2008 r. Do podejścia pod historyczne szczyty, tj. okolice 74 tys. pkt, doszło pod koniec 2011 r. i na tym się właściwie skończyło. Byki od tego czasu borykają się z przewagą podaży, która systematycznie doprowadza do coraz głębszej przeceny. Ważnym punktem w tej rozgrywce było złamanie poziomu wsparcia na wysokości 52 300 pkt. Złamanie tego poziomu zaowocowało dość gwałtowną przeceną, sprowadzając indeks na kolejny kluczowy poziom – tj. linię trendu wzrostowego, która znajduje się na poziomie 46 tys. pkt i jest właśnie testowana. Bliskość tak ważnego wsparcia przełożyła się na zwiększone obroty, co widoczne jest bardzo dobrze na wykresie tygodniowym i pozwala liczyć na przynajmniej chwilową jego obronę i odreagowanie.

Ten scenariusz potwierdzają pozytywne dywergencje na RSI dla 14 sesji, co z kolei pozwala oczekiwać 38,2-proc. zniesienia ostatniej fali spadkowej – co oznaczałoby podejście pod złamane wcześniej wsparcie, tj. okolice 52 tys. pkt. Tam powinny się ponownie rozstrzygnąć losy rynku – ale bez powrotu nad 52 tys. pkt byki nie mają co liczyć na trwalszy wzrost.

W dłuższej perspektywie natomiast złamanie wspomnianej linii trendu, tj. 46 tys. pkt, będzie długoterminowym sygnałem sprzedaży, który spowoduje, iż bessa zagości tu na dłużej, jednak w krótkim terminie można liczyć na około 10-proc. odreagowanie spadków.

Wojciech Woźniak, analityk DM Millennium

Zapowiedź luzowania polityki monetarnej, którą ogłosił Bank Centralny Japonii pod koniec stycznia, stała się bodźcem do wyjścia górą z formacji zbliżonej do trójkąta symetrycznego, w której poruszał się Nikkei 225 od połowy 2008 r. Wysokość trójkąta wyznaczyła z dokładnością do ok. 200 pkt zasięg wzrostów. Po dynamicznej szarży popytu musiała nadejść korekta, która zniosła niemal 50 proc. fali wzrostowej. Opór utworzony przez konsolidację w okolicach 12 500 pkt z marca bieżącego roku, w połączeniu z formacją wzrostowego harami na wykresie dziennym oraz objęciem hossy na tygodniowym, a także malejącymi obrotami, doprowadziły do zmiany kierunku trendu.

Obecnie kurs konsoliduje się pod poziomem 61,8-proc. zniesienia Fibonacciego ostatniej korekty, a dwie świece z małym korpusem i znacznymi cieniami na interwale tygodniowym świadczą o niezdecydowaniu rynku. W krótkiej perspektywie wsparcie stanowi 14 000 pkt, które było już kilkakrotnie testowane, w dłuższej natomiast jest nim minimum 12 415 pkt. Zasadniczy opór wyznacza obecnie tegoroczne maksimum 15 942 pkt. W przypadku jego sforsowania naturalnym zasięgiem wzrostów byłyby maksima z 2007 r. (18 300 pkt).

W innej sytuacji znajdują się chińskie indeksy, które wykazują w ostatnim czasie znacznie wyższą korelację z resztą świata. Czerwcowa przecena akcji doprowadziła do wyjścia Hang Seng z trendu wzrostowego, a obecnie testuje on przełamaną linię trendu od dołu; natomiast główny indeks w Szanghaju obronił wsparcie na poziomie 1950 pkt.

Michał Krajczewski, analityk Raiffeisen Brokers

Amerykański indeks S&P500 ustanowił na poniedziałkowej sesji kolejny rekord historycznych notowań (licząc w cenach zamknięcia), kontynuując tym samym trend wzrostowy trwający od 2009 r. Pierwszym, silnym potwierdzeniem tej tendencji było pokonanie historycznego maksimum z 2007 r. na poziomie 1576 pkt, do którego doszło na początku maja. Korekta, która nastąpiła później, sprowadziła notowania indeksu do przebitego szczytu. Było to modelowe cofnięcie do poziomu poprzedniego oporu, który stał się nowym wsparciem (zgodnie z teorią analizy technicznej). Odbicie, do którego doszło podczas kolejnych sesji, potwierdza siłę byków na amerykańskim parkiecie i pozwala z optymizmem spoglądać w przyszłość.

Obecnie indeks S&P500 znajduje się tuż pod szczytem intra-day z drugiej połowy maja, czyli 1687 pkt, oraz silną psychologiczną barierą na wysokości 1700 pkt. Strefa ta tworzy obecnie obszar oporu dla wskaźnika amerykańskiej giełdy, więc jej pokonanie będzie potencjalnym sygnałem kontynuacji wzrostu. Ich najbliższym zasięgiem jest okrągły poziom 1750 pkt, wynikający ze 150-proc. zniesienia spadków z okresu maj–czerwiec. W tym układzie wsparciem dla notowań stałby się pokonany poziom 1700 pkt.

Nie należy jednak popadać w przesadny optymizm. Wysokie poziomy notowane ostatnio przez S&P500 mogą prowokować inwestorów do realizacji zysków. Jeśli więc strefa oporu 1687–1700 pkt zatrzyma byki, będzie to sygnał do przeceny z potencjalnym zasięgiem na 1600 pkt.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?