36,6 proc. zyskał od stycznia japoński Nikkei 225 i jest jednym z najsilniejszych wskaźników na świecie. Dla porównania, WIG stracił w ostatnich sześciu miesiącach 4 proc., a przyczyną była zapowiadana przez rząd reforma OFE. Ta rozbieżność może jednak ulec korzystnej zmianie. Analitycy techniczni dostrzegają na wykresach giełd zagranicznych przestrzeń do zwyżek, a i w fundamentach pojawiają się optymistyczne sygnały. A skoro paliwo do wzrostu jest zarówno na wykresach, jak i w twardych danych makro, to może drugą połowę tego roku uda się zaliczyć do udanych?
Byczy układ kresek
Najbardziej optymistycznie prezentują się wykresy indeksów w Tokio i Nowym Jorku. Japoński Nikkei 225 walczy właśnie o powrót do długoterminowego trendu wzrostowego i ma przed sobą opór 15 942 pkt, wyznaczony przez tegoroczne maksimum. Jeśli pułap ten zostanie pokonany, to na gruncie analizy technicznej można będzie oczekiwać ruchu do 18 300 pkt, czyli zwyżki aż o 14,8 proc. Na Wall Street z kolei trwa walka o nowe rekordy wszech czasów. W cenach zamknięcia zostały one już ustanowione (1682,5 pkt), a w intra-day brakuje zaledwie kilku punkcików. Według analityków pokonanie oporu 1700 pkt otworzy drogę do 1750 pkt.
Gdyby scenariusz przełamywania oporów „przywędrował" również na warszawski rynek, to w krótkim terminie powinniśmy oczekiwać ruchu indeksu WIG do tegorocznego szczytu 48 572 pkt. Taką możliwość wspiera fakt, że sekwencja coraz wyżej położonych dołków w trwającym od czerwca 2012 r. trendzie wzrostowym nie została przerwana (czerwcowy dołek 43 329 pkt jest powyżej kwietniowego 42 842 pkt). Ewentualne przebicie 48 572 pkt będzie z kolei sygnałem do zwyżki w rejon maksimów z 2011 r. w okolicy 50 000 pkt.
W krótkim terminie naszym indeksom powinno sprzyjać zachowanie niemieckiego DAX. Eksperci uważają, że indeks ma przed sobą ruch do tegorocznego „sufitu", czyli 8553 pkt. Jego osiągnięcie może jednak skutkować wyprzedażą, ponieważ na wykresie powstanie formacja podwójnego szczytu. Optymistyczne nastroje może też temperować zachowanie giełdy brazylijskiej. Indeks Bovespa stracił od początku roku 25 proc. i na rynku wciąż dominują niedźwiedzie nastroje.
Dla naszych inwestorów najbardziej liczą się notowania na głównych parkietach USA, Azji i Europy, ale w nerwowych czasach nastroje i sposób podejmowania decyzji mogą ulec diametralnej zmianie z dnia na dzień. Gdyby więc optymizm z głównych parkietów nie przeniósł się nad Wisłę i indeks WIG spadł poniżej strefy wsparcia 43 329 pkt – 42842 pkt, będzie to oznaka słabości naszego rynku i sygnał do spadku przynajmniej do 42 000 pkt.