Ostatnich tydzień, zarówno na polskim jak i zagranicznych rynkach akcji, upłynął pod znakiem kontynuacji krótkoterminowych trendów horyzontalnych. „Boczniakom" towarzyszyły obniżone obroty i spadający zakres wahań na dziennych świecach. Wydłuża się więc okres przestoju, co niejednokrotnie w przeszłości kończyło się silnym wybiciem. Kierunek tego ostatniego wciąż pozostaje zagadką. O ile kierunek średnioterminowego trendu na globalnych rynkach akcji przemawia na korzyść ruchu w górę, o tyle straszący w USA, Brazylii i Indiach Covid-19 (w czwartek padł rekord dobowego przyrostu chorych na świecie – 249 tys.) zwiększa obawy, że zanim uporamy się ze skutkami pierwszej fali, to przyjdzie nam się zderzyć z drugą.
Z perspektywy wykresów niewiele przez te pięć sesji się zmieniło. WIG20 kontynuuje ruch w bok, oscylując w okolicy 1800 pkt. Tydzień temu sygnalizował spadek zmienność mierzonej wskaźnikiem ATR (14) do 32 pkt, a teraz sięga on 30 pkt. Tak nisko był po raz ostatni tuż przed lutowym krachem. Czy to może oznaczać ciszę przed burzą? W tym kontekście bardzo istotne są poziomy sygnalne. Dla WIG20 oporem pozostaje 1800 pkt, a wyżej linię łączą trzy ostatnie lokalne szczyty, przebiegająca teraz przy 1830 pkt. Wsparciem pozostaje ostatni lokalny dołek 1735 pkt, wzmocniony linią 50-sesyjnej średniej.
Podobna sytuacja techniczna dotyczy mWIG40, z tą różnicą, że zamiast do konkretnego poziomu (1800 pkt na WIG20), jest on „przyklejony" do 200-sesyjnej średniej kroczącej, która teraz przebiega na poziomie 3590 pkt. Od góry oporem jest szczyt trendu 3651 pkt, a od dołu wsparciem pozostaje dołek z 12 czerwca, czyli 3421 pkt. Indeks sWIG80 natomiast pozostaje w układzie wzrostowym, a trwająca korekta jest łagodna i na razie nie zagraża przerwaniu sekwencji coraz wyższych dołków. Na maluchach zmienność też spadła, ale nie tak drastycznie jak na WIG20 i mWIG40. W tym kontekście sWIG80 zdaje się mieć największe techniczne argumenty do kontynuacji zwyżek. Podobnie jest z NCIndeksem, który cofnął się spod 600 pkt, ale skala korekty w relacji do poprzedniego ruchu wzrostowego jest kosmetyczna. Schłodzenie rynku jest wskazane i tworzy okazję do odbicia i wyprowadzenia wzrostowej kontry.
Warto na koniec dodać, że marazm zapanował też na rynkach zagranicznych. Do piątku S&P 500 nie mógł się przebić przez 3250 pkt, DAX przez 13 000 pkt, a Nikkei 225 przez 23 000 pkt. Indeksy pozostają jednak powyżej swoich 200-sesyjnych średnich i zachowują średnioterminowy układ wzrostowy. Dzięki temu szanse na wybicie górą wydają się większe niż na wybicie dołem. W razie realizacji optymistycznego scenariusza powinno to pozytywnie działać także na WIG20, a pośrednio na niższe segmenty GPW.