Z jeszcze większym zaskoczeniem inwestorzy mieli do czynienia w przypadku decyzji władz monetarnych na Ukrainie. O ile w Rosji ekonomiści oczekiwali wzrostu stóp, ale w mniejszej skali, to w Kijowie oczekiwania analityków całkowicie rozminęły się z faktycznymi decyzjami. W czerwcu, gdy oczekiwano podwyżki po wzroście majowej inflacji do 9,5 proc., bankierzy centralni pozostawili koszt pieniądza bez zmian. Z kolei podczas lipcowego posiedzenia analitycy nie oczekiwali żadnego ruchu, a władza pieniężna zdecydowała się na wzrost głównej stopy procentowej o 50 pkt baz., do 8 proc. Bank Ukrainy wskazał, że w krótkim terminie inflacja może wzrosnąć nawet powyżej 10 proc. Jest to druga pod względem wielkości dynamika wzrostu cen w Europie po Turcji. W związku z tymi prognozami bankierzy centralni są gotowi do podwyżki stopy referencyjnej do 8,5 proc. i utrzymania jej na tym poziomie do drugiego kwartału przyszłego roku, kiedy to inflacja miałaby wrócić w okolice celu inflacyjnego na poziomie 5 proc.
Za oceanem też podnoszą
Normalizacja polityki pieniężnej nie ominęła także krajów Ameryki Łacińskiej. Pierwsze decyzje mają już za sobą Meksyk, Brazylia i Chile. Zaskoczeniem dla analityków rynkowych był wzrost głównej stopy procentowej w Meksyku miesiąc temu z 4 proc. do 4,25 proc. Inflacja w kraju Azteków zbliża się do 6 proc., a więc dwukrotnie więcej, niż wynosi cel inflacyjny. Ekonomiści zwracają jednak uwagę, że prawdopodobnie nie jest to początek cyklu zacieśniania polityki pieniężnej w drugiej największej gospodarce Ameryki Łacińskiej. Choć presja inflacyjna powinna ustąpić pod koniec roku, to analitycy ankietowani przez Bloomberga oczekują, że na koniec grudnia wskaźnik CPI wyniesie 4,9 proc. Nie są też wykluczone kolejne ruchy meksykańskiego banku centralnego mające przeciwdziałać presji cenowej.
W połowie lipca do pierwszej podwyżki doszło także w Chile. Chociaż inflacja znajduje się w paśmie dopuszczalnych odchyleń od celu inflacyjnego wynoszącego 3 proc., to gwałtowne ożywienie popytu (wzrost sprzedaży detalicznej w maju o 72,1 proc., a w czerwcu prawie o 66 proc.), poprawa na rynku pracy oraz napięcia podażowe wspierają początek stopniowego procesu normalizacji polityki pieniężnej. W tym kraju ponad 72 proc. mieszkańców przyjęło co najmniej jedną dawkę szczepionki, a w pełni zaszczepionych jest ok. 65 proc. obywateli. Dominującą szczepionką jest chiński CoronaVac produkowany przez firmę Sinovac. Pomimo dużego sukcesu programu szczepień nie udało się uniknąć kolejnego lockdownu w połowie czerwca spowodowanego rozprzestrzenianiem się wariantu gamma (wykrytego po raz pierwszy w Brazylii). Wpływ kolejnych obostrzeń na aktywność ekonomiczną jest jednak ograniczony.
Kolejne banki w kolejce
Początek sierpnia przyniesie prawdopodobnie kolejne jastrzębie decyzje banków centralnych. Zarówno w Czechach, jak i Brazylii doszło już do podwyżek w pierwszym półroczu, choć ich skala jest zdecydowania większa w kraju kawy. Trzykrotny ruch o łącznie 225 pkt baz. nie jest jednak wystarczający i ekonomiści oczekują, że na środowym posiedzeniu dojdzie do kolejnej zmiany parametrów polityki pieniężnej. Koszt finansowania powinien zostać podniesiony o 100 pkt baz., do 5,25 proc., a na koniec roku główna stopa procentowa powinna zbliżyć się do 6,25–6,5 proc. przy inflacji sięgającej 6 proc.
Dzień później decyzję będzie podejmować czeski bank centralny, który powinien podnieść główną stopę procentową o 25 pkt baz. w górę. Kontrakty FRA wskazują, że do końca roku nastąpią jeszcze dwie podwyżki. Za szybkim zacieśnieniem opowiedział się także w minionym tygodniu zastępca przewodniczącego czeskiego banku centralnego (CNB) Tomáš Nidetzký,podkreślając, że uporczywa inflacja jest obecnie większym ryzykiem niż nowe warianty koronawirusa. Czesi poprzez normalizację polityki pieniężnej chcą wysłać jasny sygnał rynkowi, że nie tolerują podwyższonej inflacji, a odchylenia od celu inflacyjnego określonego na poziomie 2 proc. są traktowane poważnie. Dzięki podwyżkom bank może zapobiec odkotwiczeniu oczekiwań inflacyjnych w kolejnych kwartałach.
Niektóre banki centralne obawiają się więc, że wzrost inflacji towarzyszący odbudowie gospodarek będzie trwały, co może doprowadzić do odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych. Jest to odmienny pogląd niż ten reprezentowany choćby przez Fed, Europejski Bank Centralny czy NBP, które raczej obniżają oczekiwaną ścieżkę stóp procentowych. Warto też pamiętać, że zacieśnienie monetarne ma wpływ na wiele innych aspektów aktywności ekonomicznej. Z jednej strony powoduje wzrost kosztów finansowania i obsługi zadłużenia, w tym długu publicznego na rynkach wschodzących, oraz ma im pomóc schładzać nadmiernie rozgrzane gospodarki po zniesieniu obostrzeń. Z drugiej strony bankierzy centralni obawiają się efektów drugiej rundy, zwłaszcza gdyby w kolejnych kwartałach dalej rosły ceny surowców i energii, a krajowe waluty się osłabiały. Nadchodzące lata pokażą, które podejście do polityki pieniężnej okaże się trafniejsze.