Ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie spodziewali się wyniki na poziomie 5,3 proc. Za punkt wyjścia przyjmowali jednak wstępny odczyt styczniowy, który wynosił 5,2 proc.
GUS zrewidował styczniowe dane w związku z doroczną aktualizacją systemu wag w Indeksie Cen Konsumpcyjnych, która poskutkowała obniżeniem styczniowego szacunku inflacji. To z kolei wpływa na realny, czyli liczony przy założeniu stałości cen, wzrost sprzedaży detalicznej.
Lutowy wynik był najsłabszy od września 2018 r., a średnio w minionych trzech miesiącach sprzedaż detaliczna (w cenach stałych) rosła w tempie 5,2 proc., najwolniej od lipca 2016 r. Dla porównania, w 2018 r. rosła średnio w tempie 6,5 proc.
W świetle tych danych nie ma wątpliwości, że wzrost sprzedaży detalicznej – i skorelowanych z nią wydatków konsumpcyjnych, głównej składowej PKB – traci impet. To jednak głównie efekt słabego wyniku grudniowego, który ekonomiści wiążą z przesuwaniem przez konsumentów części przedświątecznych zakupów na okres promocji w listopadzie. Pierwsze miesiące tego roku były w handlu zaskakująco udane.
- Skala wyhamowania sprzedaży detalicznej była bardzo mała, biorąc pod uwagę mniejszą liczbę dni handlowych zarówno w porównaniu do stycznia (o dwa), jak i w porównaniu do lutego ub.r. (o trzy) – zauważyła w komentarzu do czwartkowych danych Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.