Informacje napływające z firmy GetBack nie napawają optymizmem. Spółka poinformowała, że na koniec czerwca wartość jej krajowych portfeli wierzytelności wynosiła 1,27 mld zł wobec 1,66 mld zł na koniec 2017 r. To zmniejsza praktycznie do zera szansę na realizację pierwotnych propozycji układowych windykatora.
– Mając na uwadze szacowaną wartość portfeli, a także zobowiązania, trzeba jasno powiedzieć, że propozycje układowe będą znacznie gorsze od tych pierwotnych – mówi Przemysław Dąbrowski, prezes GetBacku. Dla wierzycieli pojawia się też jednak światełko w tunelu.
Szanse na inwestora
Pierwotne propozycje układowe zakładają, że spółka spłaci wyemitowane obligacje w 65,36 proc. Płatności mają być rozłożone na raty, a ostatnia z nich miałaby zostać zrealizowana do końca 2025 r. Niespłacona część obligacji, czyli 34,64 proc., miała zostać zamieniona na akcje. Jak mogłyby wyglądać propozycje dla wierzycieli uwzględniające obecną sytuację spółki?
– Zakładając, że w układzie uczestniczą tylko wierzyciele niezabezpieczeni, poziom zaspokojenia wyniósłby małe kilkadziesiąt procent. Jeśli do układu przystąpią również wierzyciele zabezpieczeni, zaspokojenie obligatariuszy mogłoby wzrosnąć o kolejne kilkanaście punktów procentowych. Nadal jednak całkowity poziom zaspokojenia naszym zdaniem nie przekroczyłby 50 proc. – twierdzi Dąbrowski.
Ten czarny scenariusz nie musi się jednak ziścić. GetBack szuka bowiem inwestora strategicznego, który w oparciu o własne modele i możliwości operacyjne potencjalnie mógłby wycenić portfele na większą kwotę niż wspomniane na początku niecałe 1,3 mld zł. – Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo trudna, dlatego też zintensyfikowaliśmy działania, które mają dać nam inne opcje. Jedną z nich jest pojawienie się w spółce inwestora strategicznego. W tej chwili mamy istotne prawdopodobieństwo na pojawienie się takiego inwestora – przekonuje Dąbrowski.