Na rynkach akcji mamy rollercoaster, ale w przestrzeni FX dolar konsekwentnie idzie do przodu. W poniedziałek zyskuje na szerokim rynku, co tłumaczone jest nadal wysokimi rentownościami amerykańskich obligacji (dla papierów 10-letnich pozostajemy przy ostatnich szczytach wokół 1,60 proc.). Co ciekawe, to co w piątek wsparło Wall Street (oczekiwania na zatwierdzenie planu, a w zasadzie czeków Bidena przez Senat), jest zarazem argumentem za utrzymaniem status quo na rynku długu i tym samym silnego dolara. A wracając do planu stymulacyjnego to Senat przyjął tylko nieznaczne poprawki forsowane przez jednego z Senatorów, które nieco zmniejszają wsparcie osłonowe dla bezrobotnych, co w efekcie będzie wymagać ponownego przegłosowania pakietu ustaw przez Izbę Reprezentantów - jest to zaplanowane na wtorek. Kluczowe jest jednak to, że Senat przepchnął w zasadzie wiele kluczowych wątków - całość pakietu wsparcia ma wynieść 1,9 bln USD, a już za kilka tygodni do Amerykanów popłyną czeki w wysokości 1400 USD.
Niemniej rynek długu zdaje się mieć wciąż wątpliwości, czy to wszystko nie doprowadzi do dalszego nasilenia się presji inflacyjnej. Zwłaszcza, że w piątek mieliśmy też dość dobre dane z rynku pracy. Tymczasem wypowiadający się członkowie FED (Bostic, Bullard, Kashkari i Mester) odrzucili możliwość podjęcia jakichś nadzwyczajnych działań przez bank centralny (typu Operation Twist), które miałyby ustabilizować sytuację na rynku obligacji. Raphael Bostic dał nawet do zrozumienia, że FED zajmuje się swoimi celami, a nie jest jego zadaniem dbanie o koniunkturę na giełdach.
W grupie G-10 najsłabsze są waluty Antypodów, korony skandynawskie, a później w kolejce są frank i euro. W przypadku EURUSD przetestowana została dolna linia kanału spadkowego przy 1,1880. Słaby klimat wokół euro podbijają informacje związane z sytuacją pandemiczno-szczepionkową. Sygnały o konieczności przywrócenia restrykcji napływają z Włoch.
W temacie danych makro to dzisiaj nie ma ich wiele. W nocy poznaliśmy dane nt. bilansu handlowego w Chinach za luty - dane okazały się lepsze od spodziewanych, a nadwyżka sięgnęła 103,3 mld USD. Nie pomogło to jednak juanowi, który traci wobec dolara ponad 0,4 proc. Uwagę zwracają coraz trudniejsze relacje dyplomatyczne pomiędzy USA, a Chinami.
OKIEM ANALITYKA - co jest przerysowaniem?
Czy piątkowa zwyżka indeksów na Wall Street odzwierciedla optymizm rynków wobec czeków prezydenta Bidena, które w najbliższych tygodniach trafią do Amerykanów i jeszcze bardziej podbiją wskaźniki konsumpcji? Czy też może jest tylko odreagowaniem nadmiernego przerysowania z poprzednich dni? Szef FED dał do zrozumienia w czwartek, że rynki muszą radzić sobie same i paradoksalnie inwestorzy uznali, że jest tanio? A może piątkowy ruch w górę był przereagowaniem, które zostało skorygowane już podczas poniedziałkowego handlu w Azji? Pytań jest wiele, a odpowiedzi jeszcze więcej. W każdym razie rynki akcji próbują już szukać nowego poziomu równowagi i zdają się ignorować to, co dzieje się na rynku długu. Skoro zdaniem członków FED jest to oznaka "nowej normalności", to dlaczego aż tak sie tym przejmować? Byłbym jednak daleki od tego, że można ten wątek już zupełnie odstawić na boczny tor. W tym tygodniu mamy dane nt. inflacji CPI za luty w środę, oraz kilka ważnych aukcji na rynku pierwotnym w drugiej połowie tygodnia. Mogą one dać preteksty do dalszego podbicia rentowności amerykańskich obligacji, choć nie muszą. Teoretycznie rynki mogą próbować wymusić na FED, jakieś konkretne działania (posiedzenie mamy 16-17 marca), ale konsekwentny przekaz ze strony przedstawicieli tej instytucji, że nie ma konieczności stosowania awaryjnych rozwiązań, może powodować, że taka gra byłaby nazbyt ryzykowna. Reasumując - jeżeli najpóźniej w drugiej połowie tygodnia rentowności amerykańskich obligacji zaczną spadać, to może dać to impuls do korekty na dolarze.