Patrząc na decyzję Fed z punktu widzenia wcześniejszej komunikacji, była ona kompletnie przewidywalna i z tej perspektywy nie można mieć do Fed żadnych pretensji. Rozpoczęcie procesu ograniczania dodruku było komunikowane od miesięcy a jednocześnie szef banku centralnego uczciwie zapowiadał, że nie zamierza spieszyć się z podwyżkami stóp. Taka była właśnie wczorajsza decyzja – zmniejszanie skali dodruku o 15 mld USD miesięcznie do połowy przyszłego roku i brak oczywistego terminu dla podwyżki stóp. Patrząc na politykę Fed z pewnego dystansu, jest ona jednak absurdalna. Przy przegrzanej pakietem fiskalnym gospodarce (co wczoraj najlepiej pokazał rekordowy ISM usług), inflacji przekraczającej 5% i rekordowej ilości niewypełnionych wakatów Fed zamierza jeszcze przez ponad pół roku drukować pieniądze i utrzymywać zerowe stopy! Powell co prawda napomknął, że gdyby inflacja nie okazała się przejściowa bank centralny będzie działać wcześniej, ale jednocześnie powiedział, że podwyższą stopy dopiero gdy nastanie „pełne zatrudnienie" (co samo w sobie jest już absurdalne, bo pełne zatrudnienie ma miejsce w szczycie cyklu koniunkturalnego, kiedy stopy procentowe powinny być już raczej blisko docelowego poziomu). Nic więc dziwnego, że rynki uznały to za zielone światło do kontynuacji dotychczasowych trendów – amerykańskie indeksy ruszyły mocno do góry, bijąc kolejne rekordy. Na rynku walutowym nie mamy wielkich zmian, w dużym stopniu ze względu na fakt, iż podobnej podejście prezentuje EBC.
Z kolei w przypadku RPP decyzja wypada źle w kontekście wcześniejszej komunikacji, ale dobrze w kontekście warunków makroekonomicznych. Obecnie kluczowe wydaje się powstrzymanie rosnących oczekiwań inflacyjnych i ograniczenie efektów drugiej rundy (w tym utrwalenie się presji płacowej). Nie będzie to oczywiście prostym zadaniem w punkcie, w którym jesteśmy, jednak z tej perspektywy szybkie podwyżki wydają się mieć większy sens niż długi powolny cykl. Dość gołębi Fed plus zdecydowane działania Rady (szczególnie, że szansa na kolejną podwyżkę w grudniu wydaje się duża) mają szansę na przynajmniej umiarkowane umocnienie złotego.
Dziś przed nami decyzja Banku Anglii (13:00). Co ciekawe, w USA podwyżka stóp byłaby znacznie bardziej zasadna niż na Wyspach a to właśnie tu spekuluje się o takim ruchu w niedługiej perspektywie, co jedynie pokazuje, jak istotną rolę grają decydenci. O 9:00 euro kosztuje 4,5852 złotego, dolar 3,9639 złotego, frank 4,3370 złotego, zaś funt 5,4139 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB