CD Projekt porozumiał się z Sapkowskim

CD Projekt, twórca serii gier o Wiedźminie i nadchodzącego Cyberpunka 2077 oraz Andrzej Sapkowski, autor Sagi Wiedźmińskiej, poinformowali o porozumieniu, które „wzmacnia i pieczętuje wzajemne relacje”.

Porozumienie zbiegło się w czasie z premierą serialu o wiedźminie z Henry Cavillem w roli głównej na platformie streamingowej Netflix.

„Zawsze podziwialiśmy twórczość Pana Andrzeja Sapkowskiego, która była inspiracją dla zespołu Studia CD PROJEKT RED. Wierzę że dziś rozpoczynamy nowy etap w naszej relacji” – mówi Adam Kiciński, prezes firmy, cytowany w komunikacie.

Jak podano, przyjęte uzgodnienia zaspokajają i w pełni wyjaśniają potrzeby oraz oczekiwania obu stron przy poszanowaniu wcześniej zawartych umów oraz nakreślają ramy przyszłej współpracy pomiędzy stronami.

Podpisane porozumienie nadaje Spółce nowe prawa oraz potwierdza posiadane prawa do eksploatacji uniwersum Wiedźmina w obszarze gier wideo, komiksów, gier tradycyjnych oraz merchandisingu. Nie podano jednak szczegółowych warunków ugody. Zapytaliśmy o to CD Projekt, ale na razie nie udało nam się uzyskać odpowiedzi.

Genezy konfliktu należy szukać w wielkim sukcesie gry, który zaskoczył Sapkowskiego. Przed laty sprzedając prawa CD Projektowi, zadowolił się jednorazową płatnością – strony nigdy nie podały tej wartości, ale nieoficjalnie mówi się, że chodziło o 35 tys. zł. „Byłem głupi” – stwierdził po latach w jednym z wywiadów, kiedy jasne stało się, że gra oparta na jego powieściach to żyła złota.

W październiku ubiegłego roku Sapkowski zażądał dodatkowego wynagrodzenia z tytułu wykorzystania stworzonych przez niego utworów. „Odliczając nawet to, co autor dostał do tej pory, jak i jednocześnie uwzględniając wzrost zysków ze sprzedaży w szczególności z gry „Wiedźmin 3” wraz z dodatkami, uznajemy, że roszczenie to opiewa na co najmniej 60 mln zł” – napisano w wezwaniu do zapłaty, pod którym podpisany był pełnomocnik Sapkowskiego.

Sprawa wzbudziła duże emocje – nie tylko z uwagi na żądaną przez niego kwotę, ale również przez kontrowersyjny, noszący znamiona szantażu, styl w jakim Sapkowski chciał rozegrać całą sprawę. 

„Jesteśmy gotowi zakończyć tę sprawę w sposób polubowny, a co najważniejsze: szybki i cichy. Zdajemy sobie sprawę, że samo tylko ujawnienie roszczeń może mieć negatywny wpływ na renomę grupy i jej dalszy rozwój” – można było przeczytać w wezwaniu. Najwyraźniej Sapkowski (reprezentowany przez pełnomocnika) nie przewidział, że spółka opublikuje całe pismo. Dlaczego to zrobiła?

– Zgodnie z wymogami przepisów oceniliśmy otrzymane pismo jako wymagające publikacji w formie raportu bieżącego – uzasadniał wtedy Adam Kiciński, prezes CD Projektu.

Spółka uznała wówczas żądania za bezpodstawne zarówno co do zasady, jak i wysokości.

Wspomniana w komunikacie dotyczącym ugody stron „przyszła współpraca” brzmi enigmatycznie, ale te dwa słowa wystarczyły, żeby na forach branżowych i finansowych rozgorzały spekulacje dotyczące ewentualnej kontynuacji sagi – do tej pory powstały trzy części „Wiedźmina” i zdaniem analityków czwarta jest tylko kwestią czasu.

Przypadek sporu CD Projektu z Sapkowskim do serca wzięły sobie też inne firmy produkujące gry – m.in. Starward Industries, który pracuje nad produkcją bazującą na książce Stanisława Lema. Zapewnia, że warunki umowy jaką zawarł ze spadkobiercą pisarza (jego synem) są korzystne dla obu stron, a wynagrodzenie wypłacane mu przez spółkę podzielono na dwie części: kwotę stałą oraz późniejszy udział w zyskach.