W mediach już zrobiło się głośno o żółtym metalu, choć nie brakuje również komentarzy mówiących o tym, że to tak naprawdę dopiero nieznaczne odbicie i nie ma czym się zachwycać.
Tak się składa, że wzrosty cen złota nie tyle zgrały się z przeceną na Wall Street, ile również z szeroką wyprzedażą dolara amerykańskiego, który zaczął tracić na wartości z jednej strony po ostrych słowach prezydenta USA, a z drugiej po nieco gorszych danych makroekonomicznych z amerykańskiej gospodarki.
Kontrakty terminowe na złoto od 8 października wzrosły o ponad 4 proc. do poziomu ostatnio obserwowanego w II połowie lipca. W rezultacie zostały pokonane również silne opory z punktu widzenia analizy wykresu przy 1215 USD za uncję.
W ten sposób możemy przejść do jeszcze jednego istotnego czynnika mogącego wspierać notowania kruszcu. Otóż w konsolidacji, która trwała od końca sierpnia, pojawiało się coraz więcej pozycji krótkich wśród spekulantów instytucjonalnych i w momencie wybicia wspomnianego oporu wzrosły szanse na zjawisko tzw. short squeeze. Oznacza to szybkie domykanie transakcji terminowych zarabiających na spadku cen i odkupywanie kontraktów. To może być motorem napędowym złota w najbliższym czasie. ¶