– Jestem optymistą, jeśli chodzi o stanowisko MSP. Do końca listopada powinniśmy dojść do porozumienia w sprawie generalnych założeń transakcji. Potem jednak pozostaną jeszcze do ustalenia kwestie techniczne. Trudno ocenić, ile czasu to zajmie – informuje Mariusz Różacki, prezes Rafako. – Jesteśmy w trakcie ustalania szczegółów między innymi planu rozwoju dla przejmowanych firm i kwestii pracowniczych – dodaje prezes.

Rafako narzekało, po pierwszym badaniu, na brak pełnych informacji co do kondycji sprzedawanych kopalń. Obecnie jest to jednym z elementów negocjacji. – Poprosiliśmy MSP o udzielenie dodatkowych informacji, szczególnie dotyczących obu kopalń. Część z nich już otrzymaliśmy, na część wciąż czekamy – mówi prezes Różacki.

Niedawno pisaliśmy w „Parkiecie”, że ministerstwo zażądało od spółki przedstawienia kolejnych gwarancji finansowania transakcji. Według zarządu Rafako problem ten został rozwiązany. – Przedstawiliśmy informacje i dokumenty, w oparciu o które otrzymaliśmy prawo do złożenia ostatecznych propozycji – mówi Różacki.

Według nieoficjalnych informacji wstępna oferta Rafako opiewa na 1 mld zł. Skąd spółka chce wziąć takie pieniądze? – Co do źródeł finansowania bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości – mówi Różacki. Dodaje jednak, że bezpośrednie finansowanie części kosztów przejęcia emisją akcji lub obligacji jest niewykonalne ze względu na goniący już czas. W grę wchodzi za to zorganizowanie emisji za kilka czy kilkanaście miesięcy. Skierowana byłaby ona do inwestora, który zapewniłby część pieniędzy na ZE PAK i kopalnie.

Nieoficjalnie wiadomo, że za całą transakcją stoją pieniądze i potencjał Zygmunta Solorza-Żaka, który przez Elektrim (w upadłości) i powiązany z nim Laris Investments ma około 49 proc. akcji Rafako. Elektrim z kolei ma 47 proc. ZE PAK. W radach nadzorczych i zarządach elektrowni zasiadają osoby związane z Elektrimem i jego głównym akcjonariuszem.