Poranna pikieta pod biurowcem zarządu KGHM nie zmieniła stanowiska władz spółki, jeśli chodzi o kwestie płacowe. Jak napisała firma w komunikacie, zarząd i dyrektorzy oddziałów wyszli do zebranych, jednak pikieta przerodziła się szybko w agresywną demonstrację, doszło do przepychanek z ochroniarzami i uszkodzenia wejścia do biurowca. Na miejsce przyjechała policja.

Jak relacjonują lokalne media, po zniknięciu prezesów gniew zebranych obrócił się szybko przeciw liderom związkowym, którzy nawoływali do zakończenia pikiety i okazania siły ale nie agresji. Demonstrantów miała uspokoić dopiero obietnica rozpoczęcia strajku, złożona przez Ryszarda Zbrzyznego, szefa Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego i posła Lewicy.

- Nie mam nic przeciwko temu, by za dobrą pracę płacić więcej, jednak sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo - powiedział pikietującym prezes Herbert Wirth. - W tym roku średnia płaca w naszej firmie wzrośnie o ponad 300 zł i po raz pierwszy w historii przekroczy 9 tys. zł. Tyle nie zarabiają nasi koledzy górnicy na Śląsku. Żadna załoga pracownicza w Polsce nie uczestniczy w podziale zysku w takim stopniu, jak załoga Polskiej Miedzi. Nie chcemy psuć systemu motywacyjnego jednakowymi podwyżkami dla wszystkich - dodał.

Związkowcy domagają się podniesienia podstawowych pensji o 300 zł, co spowodowałoby wzrost wydatków na płace o około 200 mln zł rocznie.