Dane URE mówią o 3,8 MW na koniec I kwartału 2014 i 26,9 MW na koniec marca br., ale one uwzględniają tylko instalacje podłączone do sieci.
Według Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa IEO, pomimo znacznego przyrostu mocy zainstalowanej w fotowoltaice w ostatnim czasie Polska nadal jest w ogonie Europy, jeśli chodzi o udział tej technologii w miksie energetycznym. Ocenia, że porównywalne przyrosty w kolejnych latach dałyby nam co najwyżej około 200 MW w 2020 r.
Sytuację mogą zmienić taryfy gwarantowane w wysokości proponowanej w obecnej wersji ustawy o OZE (ale bez ich obniżania w czasie nowelizacji przez MG). – Tylko one i wyraźny cel, jaki rządowi postawił ustawodawca – 800 MW do 2020 roku – mogą doprowadzić do takiego rozwoju branży, że większe instalacje słoneczne (o mocy do 1 MW) będą konkurencyjne wobec innych technologii podczas corocznych aukcji – twierdzi.
Jednak zdaniem Jana Biernackiego z PwC kluczowe dla zagospodarowania całej puli 25 proc. wolumenu dla mniejszych projektów, a tym samym dla zwiększenia tempa przyrostu energii produkowanej z OZE, będą ceny referencyjne ogłaszane przez resort gospodarki dla poszczególnych technologii. Przyrost instalacji prosumenckich, których poziom został ustawowo ograniczony do 800 MW, wg PwC, nie będzie miał dużego znaczenia w skali całego systemu. Ale sprawi, że koncerny energetyczne będą musiały wydać więcej na modernizację i dostosowanie sieci.