Inwestycje w walutach obcych mają swoich zwolenników i przeciwników. W trudnych czasach, gdy inwestorzy szukają bezpiecznych przystani, ekspozycja na dolara czy euro może wspomóc wynik całego portfela. Ale inaczej jest, gdy nie mamy zabezpieczenia walutowego, a złoty się umacnia. Tak właśnie było w ubiegłym roku. Kurs dolara osunął się w 2023 r. o około 10 proc., co mocno podkopało wyniki zagranicznych, niezabezpieczonych inwestycji. Dostawcy i twórcy produktów inwestycyjnych, które pozwalają krajowym inwestorom wyjść za granicę, świadomie wybierają jedno bądź drugie rozwiązanie. Jakie mają argumenty?
Podskubane zyski
Wiele osób inwestujących za granicą na koniec 2023 r. mogło się mocno zdziwić, analizując swoje wyniki, bo mimo zwyżek niemal na całym świecie ich stopy zwrotu mogły wydawać się skromne właśnie przez czynnik walutowy. Przykładowo – jak wynika z symulacji AtlasETF.pl – 12-miesięczna stopa zwrotu popularnego ETF-u na długoterminowe obligacje amerykańskie sięga -3,6 proc. w USD, ale już w PLN strata wynosi aż 12,7 proc. W przypadku funduszu ETF na S&P 500 wynik uwzględniający zmianę PLN to zaledwie 12,3 proc., ale w USD już 24,2 proc. Na tych przykładach widać, jak duże znaczenie dla inwestora może mieć zmiana kursów walut. Oczywiście, gdy złoty się osłabia, wartość naszego portfela dodatkowo potęguje ewentualne zwyżki zagranicznych indeksów. Czy warto się więc zabezpieczać?
Czytaj więcej
Wahania cykliczne i siły strukturalne zmieniają kształt gospodarek, rynków i sposobów inwestowania.
Nie tak dawno najmłodsze na rynku bankowe mTFI ruszyło z ofertą portfeli złożonych z ETF-ów, ale z zabezpieczeniem walutowym w PLN. Jak mówi Marcin Chwedczuk, ekspert ds. zarządzania portfelem w mTFI, zdecydowana większość strategii w usłudze zarządzania aktywami, którą oferuje towarzystwo, ma charakter globalny, a zatem znajdą się tam instrumenty, dla których walutą bazową będzie np. dolar amerykański lub euro. – Decyzja o stosowaniu zabezpieczenia walutowego eliminuje jedno z ryzyk związanych z wyjściem poza rynek lokalny – tłumaczy Chwedczuk. – Mając na uwadze to, jak wiele czynników ekonomicznych i nie tylko wpływa na kursy walut, zdajemy sobie sprawę, że prognozowanie ich jest obarczone wysokim ryzykiem niepowodzenia. W przypadku prognozowania kursów walut bliżej nam do stwierdzenia, że jest to spekulacja, na którą nie ma miejsca w racjonalnie zarządzanym portfelu inwestycyjnym – przekonuje ekspert mTFI. Jak zaznacza, ryzyko walutowe jest jednym z tych, które towarzystwo chce wyeliminować.
– Nadrzędnym celem podczas zarządzania strategiami inwestycyjnymi powinna być realizacja zakładanego scenariusza inwestycyjnego. Umocnienie lub osłabienie danej waluty nie powinno być czynnikiem zaburzającym ocenę efektywności danej inwestycji – stwierdza Chwedczuk. – Eliminując wpływ zmiany notowań par walutowych, jesteśmy w stanie precyzyjniej ocenić, czy podjęte przez nas decyzje były trafne, czy nie – zauważa. Według eksperta mTFI, stosując zabezpieczenie walutowe, należy również wspomnieć o korzyściach płynących z wyższych stóp procentowych w Polsce niż w Stanach Zjednoczonych czy w strefie euro. – Z tego tytułu w ubiegłym roku zabezpieczenie walut „dodawało” do wyniku nawet do 2,5 pkt proc. dla portfeli prowadzonych w złotym – zapewnia.