Dla krajów, które podjęły rozmowy z USA (m.in. Wlk Brytania czy UE) stawki pozostają relatywnie niższe, natomiast kraje, które nie podjęły rozmów (a raczej nie zdążyły dojść do porozumienia) będą teraz mierzyć się z wyższymi poziomami opłat. Choć cła te nie są ani takim zaskoczeniem, jak kwietniowe, a także zdecydowanie daleko im do poziomów z “Dnia Wyzwolenia” ich wysokość dalej pozostaje znacznie przekracza to, co widzieliśmy przed objęciem przez Trumpa posady prezydenta. Nowa rzeczywistość celna sprawia, że ktoś będzie musiał ponieść koszty amerykańskiego protekcjonizmu. Pytanie pozostaje kto? Konsument? Amerykańscy importerzy? A może zagraniczne firmy? Na pewno w Trumpowskiej wersji ekonomii najlepszym rozwiązaniem byłaby trzecia opcja. Jednak świat nie jest tak prosty, a efekty nowych rozwiązań politycznych prezydenta USA mogą odbić się Amerykanom już w kolejnych kwartałach.
Efekt krótkoterminowy? Mocne przeceny na rynku akcyjnym nie oszczędziły dzisiaj żadnego z głównych indeksów. Europejskie giełdy toną w czerwieni, przy czym spadkom przewodzi niemiecki DAX i CAC40, które tracą prawie 3%. Włoski IT40 spada o 2,5%, a odpornością wyróżnia się jedynie FTSE 100, choć i w jego przypadku mamy do czynienia z ponad 0,7% korektą.
Polska giełda również pod koniec miesiąca ruszyła w ślad za resztą głównych indeksów. WIG stracił dzisiaj ponad 2%, a WIG20 spadł poniżej 2900 pkt, notując 2,2% korektę. Nie uratowały się także mniejsze spółki. W przypadku mWIG40 indeks zanotował 1,8% spadek, a sWIG80 stracił -1%.
Dodatkowej zmienności w tej niespokojnej sesji zapewnił raport NFP, który okazał się znacznie słabszy niż oczekiwano. Zatrudnienie w USA w sektorze pozarolniczym wzrosło o 73 tys. wobec szacowanych ponad 104 tys. Choć dane wskazały na znacznie gorszy obraz rynku pracy w USA, to jednak najmocniejszym zaskoczeniem są wyraźne rewizje ostatnich raportów. Czerwcowe dane zostały obniżone z 147 tys. do 14 tys. Taki obraz zaburza trwające od ponad 3 miesięcy przekonanie o mocnej kondycji amerykańskiego rynku pracy, który stanowił jeden z filarów przekonania o silnej gospodarce USA.
Czy to oznacza całkowite odwrócenie trendu i początek szerokiej korekty na amerykańskim rynku? Jeden raport, nawet z tak dużymi rewizjami, to zdecydowanie za mało, by postawić krzyżyk na perspektywach amerykańskiej giełdy. Szczególnie w obliczu trwającego sezonu wynikowego, w trakcie którego czołowe Big Techy, stojące u podstaw ostatnich wzrostów, nieprzerwanie poprawiają wyniki, a także zapowiadają coraz większe inwestycje w sztuczną inteligencję.