Naprawianie firm to jego specjalność. Czas na Próchnik

Rafał Bauer jest przekonany, że wykorzystując swoje doświadczenie, postawi Próchnika na nogi. Wspomina czasy w Vistuli i przejęcie W.Kruka.

Aktualizacja: 15.02.2017 00:32 Publikacja: 16.04.2013 06:00

Naprawianie firm to jego specjalność. Czas na Próchnik

Foto: GG Parkiet

– Zawsze zaczynałem projekty w sytuacji beznadziejnej. W Wólczance znalazłem się w momencie, kiedy ze względu na zadłużenie należałoby ogłosić upadłość. Pomimo to udało się wyjść na prostą i połączyć z Vistulą. W równie trudnej sytuacji była m.in. Huta Ujście – mówi Rafał Bauer, uważany za jednego ze specjalistów od restrukturyzacji przedsiębiorstw. Tym fachem zajmuje się już ponad 18 lat. Być może dlatego rynek dobrze odebrał jego pojawienie się w akcjonariacie Próchnika i objęcie fotela prezesa tej mającej problemy firmy (patrz ramka).

Rage Age na odsiecz Próchnikowi

Kilka dni później łódzka spółka przejęła firmę Rage Age, której współwłaścicielem i współtwórcą był Bauer. Zajmuje się ona sprzedażą ekskluzywnej odzieży. – W ciągu ostatnich trzech lat Próchnik stracił ponad 10 mln zł przychodów ze sprzedaży na rynku masowym. W tym samym czasie Rage Age z zera osiągnął ponad 11,5 mln zł przychodów w trudniejszym, bo droższym segmencie modowym. To najbardziej miarodajny wskaźnik – wskazuje Bauer, absolwent ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim. Jego zdaniem Próchnik powoli konał i tego roku by już nie przetrwał.

– Do tej pory Próchnik zatrudniał poza dwuosobowym zarządem sześć osób i żadna z nich nie zajmowała się rozwojem produktu, projektowaniem czy marketingiem – mówi Bauer. Dodaje, że wcześniej Vistulę, a później Rage Age, tworzył z fachowcami w dziedzinie sprzedaży, marketingu, projektowania, z szerokimi kontaktami w branży odzieżowej i handlowej, w tym w centrach handlowych. Dlatego jego zdaniem ten zespół przeniesiony do Próchnika poprzez połączenie z Rage Age może uratować tę spółkę.

Budowa marki Rage Age rozpoczęła się w 2009 r. Biznesmen przyznaje, że nie było łatwo. – To efekt ciężkiej pracy, podejmowania ryzyka i wydawania własnych pieniędzy. Ale od początku z moim zespołem wiedzieliśmy, że w Polsce brakuje odzieży męskiej na najwyższym poziomie. Stworzyliśmy markę modną, gdzie klient potrafi wydać podczas jednych zakupów 12 tys. zł. Niektóre marynarki, kurtki są szyte w tak niewielkiej liczbie, że potrafią sprzedać się w kilka dni. Dla klientów identyfikujących się z Rage Age ważniejsze niż cena, są design, wysoka jakość materiałów i szycia oraz właśnie niewielkie serie – uważa Bauer.

Firma ma obecnie siedem sklepów, w tym jeden w Mediolanie. – Dzięki niemu Rage Age jest w stanie osiągnąć większy zysk niż Próchnik ze wszystkich około 30 placówek, w których działa – zaznacza biznesmen. W tym roku planowane jest otwarcie czterech kolejnych salonów. – One dostarczą zysku, ale niekoniecznie wielkiej sprzedaży. Jesienią wprowadzimy do sprzedaży kolekcję damską tej marki. Jeżeli zostanie dobrze odebrana, dotychczasowe wyniki spółki jeśli chodzi o zysk mogą być 2-, 3-krotnie lepsze – zapowiada prezes. Podkreśla, że każdy klient tej marki wie, że jest polska. – Rage jest rodzajem sekty, a Próchnik będzie stowarzyszeniem. Nie jest łatwo zbudować tak silne przywiązanie klienta do marki – mówi prezes.

Sentymentalne wspomnienie Vistuli

Bauer pracował w wielu branżach, od przemysłu hutniczego przez drewniany aż po nieruchomości. Jednak słysząc jego nazwisko wielu myśli o Vistuli i Wólczance, do których połączenia doprowadził w 2006 r. Ale Bauer był też autorem planu akwizycji W.Kruka w maju 2008 r., co uznawane jest za pierwsze wrogie przejęcie na GPW. Niektórzy zarzucają mu, że transakcja była niepotrzebna i zadłużyła grupę kredytem na 300 mln zł. – Dlaczego zdecydowaliśmy się na przejęcie? Spodziewaliśmy się, że osiągniemy większą rentowność niż historyczna w Kruku. Grupa byłaby większa, a doświadczenia fuzji Vistuli z Wólczanką pokazały, że łączenie sieci dystrybucyjnych przynosi synergię. Cieszę się, widząc rozwój Vistuli. Po latach widać, że zaproponowana przeze mnie strategia rozwoju tej spółki była słuszna. Branża odzieżowa z jubilerską wspaniale się uzupełniają – mówi Bauer.

Zastrzega, że przyznanie kredytu zostało poparte poważną analizą. – W momencie, kiedy był brany, spółka miała 74 mln zł gotówki, a jeszcze przegłosowała emisję akcji – przypomina. Według jego kalkulacji kredyt powinien zostać w połowie spłacony do końca 2008 r. – Dlaczego nie zostało to zrobione? Nie wiem. W 2007 r. spółka miała 50 mln zł zysku, a później już nie powtórzyła tego wyniku. Ja bym ten kredyt spłacił. Nie mam co do tego cienia wątpliwości – przekonuje.

W lipcu 2008 r. Bauer zrezygnował z bycia prezesem Vistuli &?Wólczanki. – Stworzył się określony akcjonariat (pojawili się Jerzy Mazgaj i Wojciech Kruk – red.), z którym trudno byłoby mi ułożyć sobie współpracę. Uważałem, że moja osoba będzie powodem konfliktów i lepiej w tym nie funkcjonować, dlatego że będę szkodził temu biznesowi. Nie chciałem walczyć, aby zniszczyć coś, co sam budowałem. Jednak z olbrzymim sentymentem wspominam ten okres – mówi.

– To, że poniosłem jakąś porażkę osobistą, nie ma związku z tym, iż biznesowo to było słuszne posunięcie – kończy nowy prezes Próchnika.

[email protected]

Przez ostatnie lata Próchnik staczał się po równi pochyłej

Próchnik jest jedną z pierwszych pięciu spółek (obok Tonsilu, Krosna, Exbudu i Kabli), które w 1991 r. debiutowały na warszawskiej giełdzie. Z tego grona do tej pory na parkiecie pozostał tylko Próchnik. Jednak minione dwie dekady nie były dla niego udane: tracił klientów i przychody ze sprzedaży z niepokojącą systematycznością malały. W 1998 r. Próchnik miał 391 mln zł przychodów, trzy lata później stopniały do 156 mln zł, a w 2004 r. wyniosły zaledwie 5 mln zł. Ubiegły rok był lepszy – sprzedaż sięgnęła 21 mln zł. W ostatnich latach spółka notowała ujemne przepływy pieniężne z działalności operacyjnej i niemal każdy rok zamykała stratą. Jeśli pojawiał się zarobek, to symboliczny. – Próchnik powoli konał. Po trzech kwartałach 2012 r. miał 1,5 mln zł straty. To, że nie był pod kreską na koniec roku, wynika z tego, iż pewne rzeczy zostały już wdrożone zanim zmienił się zarząd – mówi prezes Rafał Bauer.

– Przed transakcją mieliśmy wpływ na to, jak funkcjonują sklepy. Gdybyśmy nie zaczęli działać, strata ta byłaby znacznie większa. Moim zdaniem tego roku by już nie przetrwał – dodaje. W ubiegłych latach sytuacji Próchnika nie poprawiły nowe emisje, innym razem podwyższenia kapitału nie przegłosowano, a zapowiadane podwojenie sieci handlowej nie zostało zrealizowane. Firma zmniejszała skalę swojej działalności. W efekcie kapitalizacja szybko topniała. Obecnie ma tylko 14 własnych salonów, pozostałych około 15 placówek to franczyzy lub gościnna obecność w sklepach Tiffi (należących do Krzysztofa Grabowskiego, byłego prezesa Próchnika). Teraz akcjonariusze liczą na to, że pod kierownictwem Bauera i z pomocą Rage Age łódzka firma wróci do świetności.

Pytania do Rafała Bauera, prezesa i akcjonariusza Próchnika

Dlaczego zdecydował się pan zainwestować i objąć stery akurat Próchnika?

Już pięć lat temu chciałem przejąć tę spółkę, ale mówiłem wtedy, że uzależniam inwestycję od przegłosowania emisji akcji. Uważałem, że bez pieniędzy to nonsens. Na emisję jednak się nie zgodzono, więc odpuściłem. Podobna sytuacja była w Bytomiu, ale ówcześni akcjonariusze uważali, że prezes Michał Wójcik lepiej poprowadzi tę spółkę ze swoim inwestorem.

W przypadku Próchnika dużo czasu i wiele negocjacji zajęło doprowadzenie do sytuacji, że ten projekt startuje w pełni skapitalizowany. Nie musimy do nikogo chodzić i prosić ani zaciągać długów. Finansowanie rozwoju zostało zapewnione.

Jakie mogą być wyniki Próchnika w tym roku?

Na pewno się poprawią. Ale to, na co ja liczę, nie zdarzy?się ani w tym, ani w przyszłym roku.

To projekt wymagający czterech-pięciu lat. Nie da się zrobić cudów z dnia na dzień. To jest proces. Kolekcja jesienna w 25 proc. będzie taka, jakbym sobie życzył. Wiosenna 2014 r. może być już taka w 40 proc. Do takiego produktu, jaki chciałbym mieć w Próchniku, dojdziemy za dwa lata.

Skąd to zainteresowanie branżą odzieżową?

Od restrukturyzacji Wólczanki. Wiele lat temu zaryzykowałem. Najpierw traktowałem to jak każdy inny projekt restrukturyzacyjny (wcześniej były to m.in.?Sokółka Okna i Drzwi, Huta Szkła Ujście, Agromet Pilmet, Trakcja Polska). Jednak potem ta odzieżówka?spodobała mi się. To najfajniejsza rzecz, jaką można robić.

Jest określona grupa osób w Polsce, które posiadają doświadczenie w retailu odzieżowym. Ja ze swoim zespołem zaliczam się do tego grona. Za swoje własne pieniądze chcę to powtórzyć w Próchniku. Na razie mogę powiedzieć, że na pewno będzie to fajna spółka.

Co z pana pozostałą aktywnością biznesową?

Udzielam się jeszcze nieco przy Soho Factory, ale zrezygnowałem z zasiadania w zarządzie Black Lion Fund. Chcę się skupić na pracy w Próchniku.

Jak ocenia pan obecną sytuację na giełdzie?

Szczerze mówiąc teraz w ogóle się tym nie interesuję. Inwestowanie to zawód. Żeby go uprawiać, trzeba mieć czas na obserwowanie rynku. Nie oceniam żadnych okazji giełdowych, bo mnie nie interesują. Ulokowałem swoje środki w Próchniku i nie inwestuję w żadne inne papiery wartościowe.

Parkiet PLUS
Obligacje w 2025 r. Plusy i minusy możliwych obniżek stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet PLUS
Zyski zamienione w straty. Co poszło nie tak
Parkiet PLUS
Powyborcze roszady na giełdach
Parkiet PLUS
Prezes Ireneusz Fąfara: To nie koniec radykalnych ruchów w Orlenie
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet PLUS
Unijne regulacje wymuszą istotne zmiany na rynku biopaliw
Parkiet PLUS
Prezes Tauronu: Los starszych elektrowni nieznany. W Tauronie zwolnień nie będzie